Żeby nie wyjść z wprawy w korzystaniu z języka pisanego i nie zapomnieć języka w gębie, postanowiłam że w miarę możliwości będę skrobać na blogu jak najczęściej i udzielać się słownie na miarę (nie)przypadkowych spotkań z innymi. Teoretycznie, trudności tematycznych nie powinnam mieć, przynajmniej dzisiaj, bo oprócz bogato ilustrowanego potocznie -wstępu, do głowy przyszły mi jeszcze dwa tematy. Ujęłam je w tytule jako.......
Pierwsza: Jestem jak pies.
Tak ,lubię węszyć. Codzienne węszenia:
- pod pachami- już od samego rana, jest takim pewniakiem jak wieczorne- skarpet ;-)
-potem wokół siebie,
-tuż po otwarciu drzwi do mieszkania- na klatce i po powrocie ze spaceru,
- obwąchiwanie skóry po wytarciu ręcznikiem, ręczniki
- ciągłe-pomieszczeń,
- ptasich piórek
- czasem owoców przed jedzeniem
-używane aktualnie kosmetyki
-pieczywa , tostów i surowych warzyw nie obwąchuję, tym bardziej że niektóre i tak czuć z daleka- zwłaszcza po przeróbce na sałatkę, surówkę, podczas innych procesów ( gotowania)- czuć wtedy, na samym końcu np.wilgoć majonezu i początki procesów ...rozkładu/ gnilnych? No, w każdym razie jest ...smakowicie.
A tosty to już w ogóle.
Po przygotowaniu- pachną prawie jak świeżo upieczony chleb. Ale to tylko ta jedna początkowa nuta..., która utrzymuje się w powietrzu dopóki nie wedrze się coś bardziej dominującego, jak np. zapach jaj na twardo, obranych ze skorupki. Wtedy- bój sie boga! -przeciągi jak pociągi szybkobieżne.
-obwąchuję osoby w pobliżu i zastanawiam się czasem czym pachną...
W tym względzie od mojego psa różnię się tym, że nie liżę sobie jaj, których już nie ma, bo z łapkami u mnie różnie bywa....
Jaki wyciągnęłam dla siebie wniosek?
Np. taki- lubię w miarę świeże powietrze w pomieszczeniach, bez zapachu potu, gotowanych potraw, majonezowych sałatek z posmakiem kwasowości.
I wreszcie doszłam do meritum, tak na koniec: nie lubię kwaśnych kaw, a te które zwykle kupuję w razie czego podprawiam gałką muszkatołową, albo dosypuję przyprawy do piernika ( 1op./250g) ,czasem indywidualnie do filiżanki /kubka dodaję tylko cynamon, albo pieprz.
Tymczasem ktoś poszedł po rozum do głowy i oto co znalazłam, na sklepowej półce:
Ps. Kupiłam z myślą: będzie dodatek do prezentów świątecznych, bo wiem że piją kawę i lubią też smakową.
Ja tez jestem wrazliwa na zapachy ale w inny sposob - nie szukam ich, one mnie same znajduja. Okazalo sie rowniez ze niektore, te chemiczne, powoduja u mnie natychmiastowy atak dokuczliwych migren. Najgorszym sa kobiece perfumy, niektore meskie plyny po goleniu - moj maz musial zmienic swoj na inny bo ten ktory uzywal tak na mnie dzialal. W domu moje wszelkie srodki do czyszczenia, szampon, mydlo, srodki do prania sa bezzapachowe. Naturalne zapachy nawet jesli mi sie nie podobaja, jak ludzki pot, nie wywoluja migren.
OdpowiedzUsuńPije kawe o naturalnym smaku, nie uznaje tych pomieszanych z innymi bo wedlug mnie mam pic kawe a nie jakies wanilie czy cos. Podobnie z herbata.
Co do chemii domowej, to oprócz decyzyjności co do zapachu płynu do mycia naczyń i do prania- pozostałe nie wzbudzają mojego zainteresowania. Z chlorem też jestem za pan brat, za względu na basenowe inklinacje. Co do potu- to najbardziej drazni mnie ten zapach, który sama wydzielam, gdy zjem coś czego nie powinnam jeść. Tak myślę....
UsuńPrzyprawy do kawy dodaje ze względu na ich neutralizujace działanie lub okreslonym celu( cynamon-obniża poziom cukru) . Zgodnie z ayurvedą...Nie zawsze, ale staram się o pewnych podstawowych rzeczach pamiętać.
Zapach wód toaletowych czy perfum- rozpatruję pod kątem- czy pasuje mi do osoby- jeżeli jest w zasięgu wzroku.( taka zabawa z samą sobą)
Również nie lubię kwaśnych kaw, najbardziej odpowiada mi głęboki, niekwaśny smak nieco przypominający czekoladę.
OdpowiedzUsuńI chociaż jest to subiektywne odczucie, to skoro jest w czym wybierać, to warto korzystać z drobnych przyjemności. Od ulubionej kawy wiele zależy w babcinym żywocie. Kto wie może nawet blog?hi,hi
UsuńKawy smakowe, jeśli lubi ktoś sypane, bo zapychają filtry w expresie.
OdpowiedzUsuńLubię wąchać chleb i książki:-)
jotka
Ekspresy są różne, a filtr pewnie od tego żeby zbierać niepożądane, więc...może to tylko kwestia podejścia i ceny ekspresu?
UsuńChlebuś jem w ciemno, wąchałam w dzieciństwie, czyli z pół wieku temu.
spróbuj jeszcze goździków, albo liścia mięty. sprawdzają się.
OdpowiedzUsuńA tak, goździki to do herbaty częściej wrzucam, a ich namiastka jest w przyprawie do piernika. Miętę świeżą czy suszoną i do czego, bo z woda, do herbaty czy z melisą czasem piłam...Mięta z kawą?
Usuń