23 kwietnia 2025

Poświętne ciasteczka i aktualizacja.

 To były ciężkie dni...mimo tego, że świąteczne. Doszło niezaplanowane i czas wcale nie stanął w miejscu , chociaż chwilowo by mógł. W ramach odmóżdżania- po wysiłku umysłowym jaki poczyniłam podczas przygotowania niedzielnego śniadania ( 2h)- po południu poskakałam po kanałach Tv. Poniedziałek upłynął mi całkiem spokojnie , bo cóż mogloby się wydarzyć podczas jeżdżenia z kanapami między pokojami? Oczywiście, że nic prócz spalenia kalorii , gdy przeprowadzkę  zakończyła jazda na mopie.

Nie obyło sie też bez myślenia o aktualnych wydarzeniach, a stąd to już tylko maly krok do różnych sprzętowych aktualizacji. 

A z tą aktualizacją to mam w ogóle ciagle jakieś lęki. A to że stracę jakieś ulubione funkcje w urządzeniu, a to że coś będzie blokowało coś innego, albo będzie inna procedura dostępu, albo że system będzie w ogóle niewydolny i trzeba będzie porzucić stare , ulubione i znane , i przenieść się na nowe, oczywiście uboższe  , ale za to za wiekszą cenę, jak na rozwój cywilizacyjny przystało, itd. 

Gdy ten mol mnie już dopadł, to pomyślalam o sobie...Czy jest sens aktualizować własny twardy dysk/ mózg, a jeżeli tak- to do którego momentu? Bo może z tą naszą głową to też tak jest, że co aktualizacja- to gorszy odbiór rzeczywistości, a i z przetwarzaniem docierających do nas informacji robi się kiepsko . Ograniczona pojemność indywidualna mózgu też nie będzie sprzyjać wchłanianiu wszystkiego co by się chciało pojąć, bo do tego system mamy....przestarzały. Wszak pesel swoje wie.

 A jak weźmie się jeszcze pod uwagę te lata spędzone na wkuwaniu  np.wierszy, pacierzy, regulaminów  itp. wiedzy na pamięć? A teksty ulubionych utworów? Tyle osobistej pamięci RAM zajętej przez ........................(tu można wstawić sobie pasujące słowo), że w wieku zwanym ,,dziadkowym,, pozostaje  tylko wspominać, klikać i usuwać do kosza zbędne pliki z umysłu, coby zrobić miejsce na kolejny dzień doświadczeń życiowych....Wszak zewnętrznego dysku z dodatkową człowieczą pamięcią sobie nie dokupimy..., A już na pewno sami sobie nie podłączymy .

W ramach więc oczyszczania własnego systemu  postanowiłam wczorajszy dzień poświęcić na usunięciu nagromadzonej historii przeglądania życia ( z czasu nieokreślonego żadną umową) i podpiętych pod te strony ciasteczek. I wyszło mi to:






6 komentarzy:

  1. no więc po pierwsze nadrobiłam wszystkie wpisy. i gratuluję rozbuchania artystycznego.
    po drugie jednak należy ćwiczyć muzk i wkuwać role i wkuwać...inaczej niż twardy dysk, podobno rdzewieje. a miejsca chyba wystarczy, choć to zależy na jak długo jesteśmy zaprogramowani.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ćwiczenie mózgu i owszem- wskazane, gorzej gdy coś staje się niechcianym schematem/ nawykiem/uzależnieniem...A z tym miejscem na nowe to bardziej skomplikowane....niż się wydaje. Czasem ma się wrażenie że stoi się przed zamkniętymi drzwiami, których w żaden sposób nie można otworzyć...

      Usuń
  2. Oj, czasami przydałby się taki dysk zewnętrzny dla naszego mózgu, bo wszystko na starość ciężko ogarnąć.
    Karty wyszły świetnie, zwłaszcza pierwsza i druga :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze że jest wybór...W każdym razie nasze wybory nas opisują w pewien sposób. Dobrze jest umieć odczytać je właściwie.

      Usuń
  3. Ale Cię wzięło! Ja się przechorowałam i dopiero wracam do świata żywych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, bo jednak człowiek martwi się podświadomie.

      Usuń