24 kwietnia 2021

Leg(u)alny spacer do serwisu czyli złóż to sam.

 Przeczytałam kolejny raz swój poprzedni post i zadałam sobie pytanie o te lęki które nie dają mi spać. No nie, to akurat żart, na razie na sen nie narzekam. Ale lęki są. I z czym są tak naprawdę związane? Ano z tym, że nie posiadam gruntownej wiedzy w danym temacie. Np.wiedzy pozwalającej na radzenie sobie z  problemami które pojawiają się w związku np. z użytkowaniem laptopa. Z powodu instrumentalnego używania i bycia samoukiem  większość haseł  specjalistycznego języka jest mi obca, a poruszanie się poza wyznaczonymi granicami zwykłego klikania jest jak wyprawa  na Marsa.  Jedyne co wiem to to, że lecę, ale każdy ruch może spowodować utratę środka komunikacji. Owszem, są filmiki wspomagające, ale z racji konserwatywnych umiejętności, tj.potrzeby bezpośredniego nauczania, w moim przypadku trafiają w próżnię. Wybieram zdecydowanie tłumaczenie jak krowie na miedzy.

Co do telefonu o bardziej złożonej konstrukcji niż "zadzwoń i odbierz", jak i w wielu innych urządzeniach- producent zakłada, że wszyscy są informatykami. Brak jest szczegółowej instrukcji obsługi dla laika, który dostaje coś pierwszy raz do ręki, a nie ma go kto nauczyć. 

Nie wszystko  można znaleźć w internecie (i trzeba go mieć).Przy tej ilości produktów wyszukiwanie różnic i podobieństw i działanie metodą prób i błędów prowadzi zwykle do... serwisu . Wychodzi więc na to, że co bardziej skomplikowane urządzenia są skierowane do konkretnej grupy zorientowanych postępowych odbiorców lub o określonych możliwościach finansowych, pozwalających na ewentualne prywatne dokształcenie tudzież posiadających kogoś kto urządzenie będzie obsługiwał. Tak właśnie tworzą się elity i kasty w społeczeństwie. Pozazawodowe.

Nie każdy chce się dzielić posiadaną wiedzą za darmo, bo odbiera sobie czy innym możliwość zarobkowania. Poza tym czas. Trzeba go mieć dla innych pod dostatkiem i chcieć.I kółko się zamyka. 

Ignorancja dotyka wielu. Jak nie w jednej dziedzinie życia to w innej. 

Ale wracając do elektroniki....

Wzdycham do czasów, kiedy wszystko co potrzebne było w komplecie. Teraz zauważam, że chcąc zarobić sprzedaje się poszczególne elementy osobno. Tendencja zdaje się podążać w stronę Adama Słodowego i programu "Zrób to sam"  tyle, że w wersji " Złóż to sam". Dokup taki czy siaki kabelek, takie czy siakie mocowanie czy inne dodatki. A może ktoś woli mieć full wypas za odpowiednią cenę, niż bujać się po sklepach w poszukiwaniu brakujących elementów? 

Ale może właśnie o to chodzi ? O tę jazdę w tę i z powrotem, zużycie paliwa i czasu, i robienie tłumu w sklepie. A może też o to, że tych potrzebnych dodatków łączących poszczególne urządzenia jeszcze nie ma. Bo ktoś nie pomyślał, że coś z czymś trzeba będzie połączyć.  I potem trzeba główkować nad jakąś samoróbką. 

Tu znów powtórzę, kolejny raz: O tempora! O mores!  I co mi pozostaje? 

Lizać rany własnej ignorancji i główkować jak iść z postępem czasu, ale żeby się nie nachodzić. Bo osobiście wolę spacer tzw. manualny . Nie napiszę że legualny*, bo mnie albo zbesztają albo wyśmieją...:) 

Ps. Ale pocieszam się codziennie, że też pewnie mam jakiś dar...

*Leg/s =noga/i

4 komentarze:

  1. Każdy ma jakiś dar :) Tak jak chyba nikt nie ma wszystkich darów świata - nawet osoby, dla których elektronika to bułka z masłem i ulubionymi dodatkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, jeden już odkryłam..Internetowa maruda.
      Wszystkie dary świata...hmm czasem wystarczy jeden a konkretny.To tak jakby się trzymało 'pana Boga za nogi', przynajmniej dopóki nie zacznie nimi wierzgać... :)

      Usuń
  2. Okres wchodzenia informatyki w nasze życie, to były czasy. Moje hobby, moje drugie życie. Dorabiałem kursami obsługi komputerów i drobnymi naprawami sprzętu. Nawet na studium informatyczne się zapisałem, gdzie przez rok umierałem z nudów, bo to wszystko miałem w małym palcu. Miesiąc temu kupiłem nowy laptop. Taki wypasiony. W domu odkryłem, że nie ma czytnika płyt DVD i z reklamacją do sklepu. Facet spojrzał na mnie jak na głupiego, uśmiechnął się pod nosem i skwitował to jednym zdaniem: A kto dziś słucha i ogląda płyty DVD, jeśli wszystko jest w necie! W tym momencie zdałem sobie sprawę, że jestem dekadę do tyłu ;))
    Kupiłem nowy smartfon. Niby ok, działam intuicyjne i tylko nie wiem jak pozbyć się stale pojawiającego się komunikatu: zaktualizuj oprogramowanie. A ja nie chcę nic aktualizować, mnie jest dobrze jak jest, nic więcej mi nie potrzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś miałam okazję poszerzyć swoje umiejętności, ale nie było powodów by z nich korzystać prócz owego krótkiego kursu. A że jak wiadomo nie jest to pływanie, którego się nie zapomina, więc wszystko zniknęło w odmętach zapomnienia.
      Starsze sprzęty są wypasione na miarę dawnych potrzeb.

      To samo mogłabym rzec o wspomnianych kabelkach,że to miniona epoka bo przecież jest bluetooth czy wi- fi i wystarczy skonfigurować...A jak ja wolę coś kabelkiem połaczyć? Okazuje się, że albo sprzęt nie ma odpowiedniego wejścia,albo w ogóle nie przewidziano jakiejś opcji, bo jest równie przestarzała jak ja albo za bardzo w przód.
      Ponarzekam i od razu lżej. :)

      Usuń