17 kwietnia 2021

Widełki normalności.

 Że normalność niejedno ma imię jest  widoczne gołym okiem. Apetyt na dobra jadalne i niejadalne mamy różny więc cóż się dziwić, że wskaźnik BMI u każdego wygląda różnie. A gdyby tak stworzyć widełki  a'la BMI na dobra materialne, w ramach których funkcjonowałoby społeczeństwo na danym terenie? I tu pojawia się problem- jedni będą chcieli zrzucić wagę a inni ani rusz! Bo okazuje się że wielu lubi nadwagę.

Materialnym anorektykom zresztą też może pasować ich stan posiadania, bo się do niego zdążyli przyzwyczaić, a odchudzone potrzeby nie generują apetytu na więcej bo brak jest zainteresowania instrumentami grającymi  innym  na zmysłach. W miarę jedzenia  apetyt rośnie i dotyczy to również niejadalnej (niezjadliwej) strony życia.

Patrzę i widzę, że inspiruje mnie to gdzie zwracam oczy. Co wzbudza moje zainteresowanie. Pomijam  maniery wyniesione "z domu "na plecach trzymające za rękę przyswojone schematy myślowe opiekunów, która to parka często stanowi mur nie do przeskoczenia, nie pozwalający iść własną drogą.Wtedy wszelkie działania buntownicze  są  walką z wiatrakami, bo nie o to w gruncie rzeczy chodzi, tylko o pozbycie się upiorów siedzących w głowie. Normalnie powinien wystarczyć "Upiór w operze". 

Kieruję więc oczy ku ptactwu i obserwuję zachowania. Dieta zróżnicowana w zależności od terenu przebywania, gniazdko do wysiadywania, zmieniane upierzenie co jakiś czas, bez strojenia się w cudze piórka. Przemieszczanie się własnym sumptem.

Czegóż więcej można chcieć? Może zmiany tych widełek?...Bo ostatnio znów nabrałam apetytu na ptaszka. Owieczkę już mam i.... zebry.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz