13 kwietnia 2021

Wirus marudy.

 Nie od dziś jest mi wiadomo, że gdy potrzebuję  pogadać- siadam do  lapcia i mielę ozorem ,a raczej klawiaturą, ile wlezie. Z pewnością ma to związek z potrzebą bycia wysłuchanym . Tak od początku do końca, bez żadnych wtrętów , które nie pozwalają złożyć myśli do kupy i odciągają od sedna przemyśleń. 

Zebrało mi się znowu na wynurzenia w temacie  covida baraszkującego w  szczepionce. Szczepionka jak to szczepionka-jest środkiem ochrony osobistej. Niestety nie zatrzyma  wędrówki wirusa. Będzie sobie krążył dopóty, aż niezaszczepieni nie osiągną chwilowej odporności stając się ozdrowieńcami. Z czasem wirus będzie mutował jak ciocia grypa i zbierał żniwo wśród słabszych osobników. Bo na to, że zniknie z powierzchni Ziemi , na tym etapie , raczej nie ma co liczyć. I tak dotarłam do końca tematu, o którym wiem na pewno, że....akurat  nie o tym chciałam napisać (nie tę kwestię poruszyć), ale co sobie pomarudziłam to moje. Czyżby to nowy wirus? Wirus internetowej marudy?

2 komentarze:

  1. Dobre marudzenie ma działanie lecznicze ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, ulżyło mi znacznie, bo widocznie na wątrobie musiało zalegać i teraz znalazło ujście w pierwszej kolejności...

      Usuń