Niektórzy ludzie wstydzą się siebie i tego co robią, bo wymyślają cuda niewidy, żeby dopiec bliźniemu. I od razu wiadomo, z kim mamy do czynienia . To trolle*.
Słowa Aureliusza Augustyna z Hippony wymagają więc powtórzenia: 'Błądzenie jest rzeczą ludzką, ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską".
Hasło :"trolle do trolli" jest całkiem do rzeczy, bo przecież w życiu trzeba mieć honor i trzymać klasę.
I wszystko byłoby proste i piękne, gdyby nie to, że na poziomie trolli nie walczy się z przeciwnikami równymi sobie, bo jest niewielka szansa na zwycięstwo, ale ze zwykłymi ludźmi, bo można trafić na słabszego przeciwnika.
Ileż to satysfakcji z takiej wygranej? Dla trolla i owszem. Jest, całkiem spora. Chociażby z tego powodu, że cechą charakterystyczną osobowości typowego trolla jest podwójna gra i niespójność wewnętrzna. Nic więc dziwnego, że myli mu się grube z chudym, słabe z mocnym, dobro ze złem itp. Więc uderza na oślep i rozdaje razy i myśli, że wali w przeciwnika, ale tak naprawdę to walczy sam ze sobą i z własnymi słabościami. Taka bajka...
Ps. Uderzyłam w stół...
* https://pl.wikipedia.org/wiki/Trollowanie
Trollowanie (ang. trolling) – antyspołeczne zachowanie charakterystyczne dla internetowych forów dyskusyjnych i mediów społecznościowych.
Polega ono na zamierzonym wpływaniu na innych użytkowników w celu ich
ośmieszenia lub obrażenia poprzez wysyłanie kontrowersyjnych,
napastliwych, często nieprawdziwych przekazów[1].
O, to chyba czytałaś moje dyskusje z niejaką kloszard, wypisz wymaluj gadanie z trollem, a jeszcze innym się dostaje.
OdpowiedzUsuńNiestety nie , bo mało siedzę w internecie i tylko czasem czytam komentarze pod tekstem.
UsuńAle myślę, że jest różnica między subiektywnym odbiorem kogoś, jako trolla, a faktycznie celowym działaniem:
a. z powodu chęci bycia zauważonym , że się w ogóle istnieje( niskie poczucie własnej wartości)
b. rzeczywista chęć dołożenia komuś i wyprowadzenia z równowagi ( tak dla zabawy)
c. działanie w celu zwiększenia wejść na stronę, tzw. kliknięć, kiedy można założyć, że albo jest to poza wiedzą blogera, albo za cichym przyzwoleniem)
No i wyszedł dodatkowy wpis :) Dzięki za inspirację.
...odezwały się nożyce.
OdpowiedzUsuńTrzeba być chorym psychicznie, żeby cieszyć się z obecności trolla. A cenzura zwykle jest na wyższym poziomie intelektualnym. Ale być może cywilizacja poszła naprzód i wymagania się zmieniły. W każdym razie , polecam walkę z... własnym cieniem.
A i owszem,nie zamieściłam komentarza. Jest taka możliwość, to z niej skorzystałam.
OdpowiedzUsuńNie będę zaprzeczać własnej intuicji. Chcę jeszcze trochę pożyć w spokoju, bo mam swoje obowiązki z których muszę się wywiązać. I użeranie się z kimś na blogu,czy w życiu- to nie moja bajka/poziom. Trzymam klasę. Własną. I to mi wystarczy.
A ministrant niech trzyma się swojej klasy.
Życzę serdeczności.
Postawa roszczeniowa-szkodzi zdrowiu, więc proponuję przyjrzeć się własnym bolączkom. Może one coś ministrantowi opowiedzą, na jego własny temat?
UsuńJak wiadomo złość piękności szkodzi, nie tylko fizycznej( zdrowiu)ale i duchowej. Polecam więcej refleksji nad czytaniem świętych ksiąg.
PS.Obie odpowiedzi dotyczą kolejnego komentarza ministranta (?). Współczuję księdzu...
Nie nie zapraszałam nikogo oprócz Rademenesa. Bo napisałam szerszą odpowiedź na jego komentarz. I tylko tyle.
OdpowiedzUsuńW odpowiedzi na drugi komentarz, podkreślam: było-minęło, więc za nikogo się nie podaję. Charakterystyczne hi,hi dotyczyło tylko pewnego czasokresu bloga. Chwilową emocję wyraża się w różny sposób. Jak widać nawet taki drobiazg potrafi wyprowadzić z równowagi. Więc tym bardziej żegnam.
UsuńJak ktoś chce złapać rybkę, to zanęca. Ja odstraszam, więc na tym kończę dyskusję.