25 czerwca 2021

Nic śmiesznego, to tylko o.... demografii i błądzeniu.

 Piszę,tak piszę - sobie a muzom, a kto chce to czyta albo i nie czyta, komentuje, albo i nie komentuje i wszystko jest w porządku. Luz blues, orkiestra gra . I byłoby całkiem przyjemnie, gdyby nie temat, który do lekkich nie należy. 

Tym razem za punkt wyjścia przyjmę duchowe stwierdzenie, że serce jest czakramem przez który jesteśmy połączeni z innymi jaźniami, poprzez miłość i na każdym etapie powstawania człowieka mamy jego duchowy odpowiednik. Zatem można przyjąć, że dopóki nie ukształtuje się  ten serdeczny organ w ciele zarodka, nie może być mowy o pełnym duchowo-fizycznym człowieku. To kiedy pojawia się to bijące serducho płodu?

Wygląda na to, że serce zarodka zawiązuje się w 6 tygodniu ciąży ( 4 tydzień życia płodu). Cyt:  "węzeł zatokowo-przedsionkowy, czyli struktura odpowiedzialna za rozpoczęcie automatycznej czynności serca, podejmuje swoją pracę w 22  dniu od zapłodnienia."*

I wychodzi na to, że  mamy 3 tygodnie na to by mieć spokojne sumienie w sprawie zabiegu, jeżeli patrzymy w ten sposób tj. na stronę duchowo-sercową życia. 

I pewnie wiele jeszcze różnych teorii za i przeciw można by było stworzyć, bazując na różnych cudach i wymysłach, mniej lub bardziej udanych. I mogłabym się zapluć na blogu, próbując znaleźć wyjście odpowiadające wszystkim stronom, ale pewne rzeczy są niemożliwe. Z  powodu  różnorodności przekonań, sumień, wiary, tradycji, zasad, reguł, priorytetów i wyznawanych wartości przez poszczególne jednostki  tworzące społeczeństwo ( ogólne tendencje) na danym etapie rozwoju historycznego.

Decyzja w kwestii aborcji, zdaje się być prosta, gdy spojrzy się na problem w inny sposób. Pozostawiając decyzję człowiekowi. Zarówno co do aborcji jak i wykonania zabiegu. Bo skoro stawiamy na pierwszym miejscu człowieka i jego wolę, a wykonywany zawód traktujemy jako jedną z wielu cech ( które go opisują) to pozostawienie decyzji w sprawie aborcji kobiecie jest równoznaczne z pozostawieniem decyzji co do wykonania zabiegu - lekarzowi. 

Przecież za wszystkie podejmowane działania odpowiadamy indywidualnie przede wszystkim przed sobą, bez względu na to czy wierzymy w życie po śmierci, czy nie i jaką wyznajemy religię lub nie.

Nie jesteśmy państwem religijnym, w którym obowiązują tzw. spartańskie metody wychowawcze ( twarde reguły) i nigdy nie będziemy. Chociażby z powodu naszego geopołożenia, które odgrywa kluczową rolę, jeżeli chodzi o rozwój różnych wpływów kulturowych obok istniejących od wieków rodzimych wierzeń. 

Jeżeli mamy "produkt" jednorodny- to takim on pozostanie, jeżeli będzie to zamknięte naczynie bez dostępu innych wpływów i systemów. A  w przypadku Polski ( patrząc przekrojowo przez historię), tak jak i innych krajów, tendencje mocarstwowe zmuszają do bycia tolerancyjnym w wielu dziedzinach życia społeczno-gospodarczego. I dlatego ciągle pojawiają się  różne zmiany , które wzbudzać będą wiele kontrowersji. Ale patrząc na problem z perspektywy polityki prorodzinnej, czasem ma się wrażenie, że w tym całym aborcyjnym zamieszaniu, chodzi głównie o demografię i statystykę, a nie o dobro dziecka/ człowieka.

Ale przecież mogę się mylić, bo "błądzenie jest rzeczą ludzką...( ale dobrowolne trwanie w błędzie jest rzeczą diabelską)"- jak to ktoś powiedział. Sprawdziłam- to Aureliusz Augustyn z Hippony. No proszę, taka to obca mądrość mi się kołatała po głowie. Czuję się zaskoczona ;)

* https://epozytywnaopinia.pl/kiedy-zaczyna-bic-serce-dziecka/

3 komentarze:

  1. Ależ oczywiście, że chodzi głównie o demografię i statystykę....Najważniejsze żeby się dziecko urodziło a potem to już państwo się nim nie interesuje.
    To jest jeden z najpoważniejszych i najtrudniejszych tematów.... a najgorsze że takie dylematy mają tylko kobiety...
    Bo generalnie - to aborcja jest złem ..... ale ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Błądzić może każdy, byle wyciągał wnioski...
    O demografię chodzi na pewno, nawet rzecznik praw dzieci walczy głównie o nienarodzone, bo gdy narodzonym dzieje się krzywda, to jakoś milczy.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  3. Na przestrzeni lat sporo się zmieniło jeżeli chodzi o opiekę państwa nad rodziną i dziećmi, zwłaszcza w przepisach. Ale czy to idzie w dobrym kierunku? Indywidualnie są pewnie różne odczucia w zależności od sytuacji. Czy aby na pewno mamy dobre wzorce? Bo przecież warto sprawdzić w innych krajach czy jakiś system sprawdził się w praktyce i jakie muszą być spełnione warunki.
    Stwarzanie mieszkańcom możliwości rozwoju przez państwo to jedno, a druga strona medalu za/należy od/do pojedynczego człowieka/małego kręgu.

    OdpowiedzUsuń