Rozmawiałam przez telefon . Wiem, to nic nadzwyczajnego, tyle że była to raczej wymiana poglądów zahaczająca o wiarę w Boga oraz oczywiście filozofię wschodu , niż typowe ględzenie o codzienności. I pod wpływem tych niebanalnych rozmówek, przyszły mi do głowy takie myśli...
Jeżeli przyjmiemy za prawdę, że Bóg jest i jest miłością, to taką samą prawdą jest ,że warunkiem koniecznym istnienia świata w tej formie w jakiej go oglądamy, jest istnienie przeciwieństw opisywanych przez tzw. filozofię wschodu ( jin-yang). Przeciwieństwa musiały powstać jednocześnie z człowiekiem.
Wszystko jest spolaryzowane: + i - , góra - dół, lewa - prawa, dobro - zło, itd. Pozostaje więc tylko do rozstrzygnięcia problem siły sprawczej. Czy w nią wierzymy czy nie i w jakim stopniu ma to wpływ na nasze postępowanie w życiu doczesnym.
Jeżeli nie wierzymy, to mówiąc oględnie- nie mamy nad sobą bata, który by nam pokazywał co dobre, a co złe jest, bo przyjmujemy iż wszystko co się dzieje jest tylko skutkiem prawa fizyki: akcja-reakcja, lub prawa przyczynowo-skutkowego: jest działanie- jest konsekwencja ( mniej lub bardziej przyjemna).
Gdy wierzymy - mamy w każdej podejmowanej decyzji na uwadze tzw. siłę wyższą(Serce, Rozum,Sumienie) i kierujemy się oprócz tego innymi wskazówkami jakimi jest np. dekalog.
A skoro już wiemy, na czym osobiście stoimy, to można przejść dalej. Spójrzmy teraz na nasze przyszłe mocarstwo w sposób duchowy.
Skoro nasz mikrokosmos odzwierciedla makro i jest w nim Osoba Twórcy (zarządzająca tzw. rzędem dusz), w postaci świętej Trójcy: Ojciec- Syn- Duch Święty, to w naszym georegionie , mamy tego odbicie w trójpodziale władz: sądownicza- wykonawcza- ustawodawcza.
I tu pojawiło mi się pytanie : czy rzeczywiście ktoś musi "jednoosobowo" stać na czele skoro mamy Trójcę(w Niebie)? Jakaś jedna partia czy konkretny człowiek? Skoro przykład bierze się/ idzie z góry od autorytetu , więc może dobrze byłoby coś zmienić w sposobie zarządzania?
Przecież mogę mieć apartyjne wizje bez żadnego Naczelnika?
Wtedy sens miałby też wybór i głosowanie na konkretnie ustatkowanego = ustawionego finansowo człowieka i jego wizję funkcjonowania państwa ( program), z pominięciem wszelkiej partyjności (i związanych z tym późniejszych kosztów utrzymania,) , co byłoby przecież całkiem niezłą oszczędnością dla obywatelskiego budżetu? Sejm i senat złożony z Samych Niezależnych , prawie jak Wszyscy Święci, czyli Sami Swoi :)
Tak jak jednych stać na chleb z masłem smakowym zrobionym własnoręcznie, a innych na grilowaną kaszankę przywiezioną w ferrari, czy inne glonojady w muszli ślimaka pieczone w ognisku rozpalonym na tarasie willi nad morzem ciepłym całorocznie - to co to jest za problem dla Krezusa, wydać grosze na kampanię wyborczą, by potem zrobić innym dobrze? Ano,żaden problem.
To przecież drobiazg, bo z nudów można robić wiele rzeczy. I niekoniecznie z kiepskim skutkiem. Tyle, że jednego nie może w tym wszystkim zabraknąć...
....Wiary, że się uda.
Uważam, że albo jest się dobrym, albo nie, wiara niekoniecznie ma tu znaczenie, a nawet bywa tak, ze od tych głęboko wierzących wolę się trzymać z daleka...lub rozmawiać o pogodzie.
OdpowiedzUsuńCo do rządzenia, myślę podobnie, gdyby bezpartyjnych było więcej, inaczej wychodziłyby głosowania, o ile ci bezpartyjni potrafią myśleć samodzielnie!
Jeżeli wykluczyłabym swoje sprzed lat przemyślenia, związane z reinkarnacją i ciałem przyczynowym(duchowym), z jakim przychodzimy na świat, to można uznać, że podstawą człowieka jest zdrowy materiał genetyczny + oddziaływania wychowawcze, które go kształtują. Plus oczywiście warunki środowiskowe.
UsuńPotem człowiek sam dokonuje wyborów i zmienia się lub nie w zależności od wartości, które indywidualnie uważa dla siebie za stałe i niezmienne. Tak myślę.
Wiara jest elementem dodatkowym, który funkcjonuje równolegle i albo jest z nami styczny, albo nie ( chwilowo lub na stałe)...
HA,fajny komentarz napisałaś...Dzięki,uporządkowałam swoje myśli. :)
Reinkarnacja to ciekawy temat, jeśli już miałabym wierzyć w jakieś sprawy nadprzyrodzone, to na pewno w reinkarnację:-)
Usuń