20 maja 2021

Jestem na nie czyli kim naprawdę jestem ?

 Nadszedł wreszcie czas na pokajanie się i bicie w klatę: "moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina!" czyli  o podwójnych standardach słów kilka. Ale ponieważ i z powodu, że to temat rzeka, więc zatrzymam się na chwilę na  brzegu w zatoce "Ekologia"  i porównam z przystankiem "Zdrowie". 

Za przykład  wezmę swoją beztroskę klimatyczno-planetarną (wyrażoną w komentarzu.) . Ogólnie rzecz biorąc, jestem na NIE:

1. Nie martwię się o przyszłość, bo na cholerę mi zamartwianie się czymś na co mam niewielki wpływ?

2. Nie rzucam się z motyką na słońce , bo mogę się poparzyć (towarzyskie akcje uliczne i campingi w środowisku naturalnym). 

3..Nie udaję ekologa, bo nim nie jestem z powołania. Taki ze mnie kręt.

4. Nie śmiecę na ulicy, tylko w domu podczas segregowania śmieci.

5. Nie przemieszczam się samochodem, bo mam możliwość cieszyć się spacerem.

6. Nie oszczędzam wody, by zaoszczędzić pieniądze, tylko ograniczam spożycie/ zużycie / w miarę rozsądku. Oznacza to, że nie stosuję podwójnych standardów: w domu kąpiel w szklance wody co tydzień ( wersja optymistyczna), a poza domem kąpiel w morzu hektolitrów. 

I mimo że ma to logiczne uzasadnienie z powodu  odzieżowego naskórka domagającego się zapachem ściągnięcia sezonowego kożucha, to przecież zawsze można się wstępnie poczochrać drapakiem dla domowego pupila tudzież o korę drzewa lub skorzystać z deszczówki ( wersja dla wytrwałych i cierpliwych...wybitnie).

7. Nie mam stale podłączonego sprzętu, tylko korzystam z przycisku w listwie zasilającej, bo przeszkadza mi czerwona lampka wysyłająca ostrzeżenie, że wszystko się kiedyś skończy...jak udawany orgazm w przybytku uciech.

8. Nie palę, nie piję, nie używam, więc i mniej zużywam energii...własnej i innych, bo nie jestem upierdliwa z braku możliwości i okazji do dogodzenia sobie.

Tymczasem na przystanku Zdrowie wymądrzają się liczni klienci przychodni zdrowia, rozmaitej maści, którzy ani myślą o zmianie trybu życia i diety na... zdrowie. Garściami faszerują się lekami i suplementami diety, w nadziei na wyższą rentę i że otoczenie zrobi coś za nich. Bo przecież tak bardzo chorują...Oczywiście na własne życzenie i z własnego wyboru, bo po co zmieniać tradycyjne przyzwyczajenia? Przecież życie bez wysiłku i wkładu własnego - to dla niektórych mile akceptowalny standard. Podwójny. I budzą się w czasie demencji starczej , z okrzykiem na ustach, że muszą do dentysty i protetyka, bo nie mają czym jeść i wstyd im jest uśmiechnąć się do.... odbicia w lustrze. Ale balować kiedyś mieli czas i siłę, i pieniądze...

O innych cywilizacyjnych standardach chwilowo nie będę pisać, bo upierdliwa nie jestem. ( tu  połechtałam się czule po skarpecie). I wolę  ograniczyć kontakty...do niezbędnego pojedynczego minimum  zamiast użerać się z dylematem: kim jestem tak naprawdę?

4 komentarze:

  1. Człowiek jest sumą zaprzeczeń. Im więcej możliwości, tym więcej przeszkód, aby pozostawać sobą. No, bo w końcu czemu dajemy się kształtować, co wybieramy i co w końcu stanowi o naszej tożsamości? Myślę, że trochę w tym filozofii, ale takiej, która skłania do analizy, zatrzymania się i zastanowienia się czemu myślę Tak a NIE inaczej...
    Pozdrawiam, kolejny wartościowy tekst 👌🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Człowiek jest sumą zaprzeczeń? Nie zaprzeczam, bo...Hmmm muszę pomyśleć...:) Zgadzam się, że im mniej (możliwości)tym łatwiej się określić i być sobą.
      Co do tożsamości...z pewnością trzeba by było rozpatrzyć kwestię pod różnym kątem. Ale dobrze byłoby odnieść się do funkcjonującej regułki albo stworzyć własną na potrzeby rozważań.
      Odpowiedź na pytanie dlaczego myślę tak a nie inaczej?...hmm ...Powiedziałabym, że to suma: doświadczeń życiowych+otoczenie w jakim człowiek obraca się+ wartości, którymi kieruje się w życiu + siła oddziaływania ewentualnych autorytetów (rzeczywistych lub fikcyjnych).

      Usuń
  2. Drugi raz trafiam na pytanie- kim jestem?
    Niby proste, może łatwiej powiedzieć - kim nie jesteśmy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam ten dylemat, bo zwykle określamy siebie poprzez utożsamienie z zawodem lub tym co robimy, jaki mamy status, lub do czego przywiązujemy wagę.
      Najprawdopodobniej ( bo to tylko moje myślenie na ten temat) chodzi o porzucenie tychże utożsamień i dotarcie do swojego wewnętrznego dziecka = Duszy. I zrozumienie, że jestem nie tylko ciałem, ale czymś więcej.

      Usuń