Ponieważ komentarze i blogi są publicznie udostępniane, pozwoliłam sobie skorzystać z.... i rozwinąć poruszoną pobocznie tematykę.
oraz dodany później:
Wróbel połyka robaka,
Wróbla kot dusi niecnota,
Pies chętnie rozdziera kota,
Psa wilk z lubością pożera,
Wilka zadławia pantera.
Panterę lew rwie na ćwierci,
Lwa - człowiek; a sam, po śmierci
Staje się łupem robaka.
Idylla maleńka taka.
No proszę, ktoś za mnie wyraził moje wątpliwości i postawił pytanie ( Andrzej Rawicz-Anzai). Odpowiem więc sobie sama , w sposób może nieco przewrotny, ale przecież można myśleć o danej rzeczy /problemie na wiele sposobów.
Posłużę się tym razem nie tyle własnym przekonaniem, ale takim żartobliwym opisem jak wygląda relacja człowiek- zwierzę. Taki obrazek:
Dwa psy myśliwskie rozmawiają ze sobą. Jeden starszy, drugi młodszy. Starszy uświadamia Młodego:
- My to pochodzimy od wilków!
A nasz pan? - pyta Młody
- Od małpy.
No i właśnie idąc tym tropem, bo inaczej nie można :), jeżeli już mamy jakiegoś przodka to przecież skoro nie zaostrzony kij, to w życiu niektórych gatunków obowiązuje np. prawo pięści. W różnych środowiskach różnie przebiega walka o władzę i pozycję w stadzie, nawet tym najmniejszym jakim jest rodzina.
Patrząc zatem ,w pierwszym odruchu, na stosowane przez nas i kogoś metody walki o pozycję w stadzie, można pośrednio domyślać się czyjegoś pochodzenia. Takiego niegenetycznego, ale nawiązującego do świata zwierzęcego. Zresztą istnieje też dziedzina, która w zależności od pewnych cech zewnętrznych i osobowościowych, przypisuje nas do określonego gatunku zwierzęcego. I data urodzenia, jak to ma miejsce w horoskopie i astrologii**, numerologii, nie ma w tym wypadku znaczenia.
Jest też całkiem prawdopodobne, że osoby które wykraczają poza ziemskie ramy,z różnych względów, traktowani są (i nazywani )przez otoczenie jak Kosmici. Tyle tylko, że jest to w zupełnie innym rozumieniu niż traktuje to astrologia, która przypisuje nam określone planety z powodu momentu w jakim przyszliśmy na świat i jak w tym czasie wyglądały gwiezdne relacje . Ma to swoje znaczenie, ze względu na to że nie jesteśmy odrębnym bytem funkcjonującym gdzieś poza Wszechświatem. Ale... każdy ma prawo do swojego zdania. Więc to co podaje wikipedia warto skonfrontować ze sobą(z tym co się czuje, a nie- wie - na temat astrologii). Taki mały wtręt.
Wniosek końcowy jest pytaniem:
Do jakiej grupy zwierząt należę? Jak mnie postrzegają inni?
I w wielu wypadkach odpowiedź na drugie pytanie- stanowi rozwiązanie problemu w relacjach międzyludzkich. Dodając tu znane, z innego znaczenia, powiedzenie: "gdy się wchodzi między wrony, musisz krakać jak i one" - to przecież lepiej być wroną i być między swoimi, niż udawać, że się kracze /rozumie co jest grane i działać wbrew własnym przekonaniom. Wtedy takie życie ciężko nazwać idyllą, bo jest się obcym dla innych ( chociaż pozornie jednością ) i przede wszystkim dla siebie.
Więc co oznacza tak naprawdę bycie aspołecznym?
A może , patrząc jednostkowo, bezpośrednią przyczyną jest brak powiązania ze stadem w jakim się przebywa?
*link o którym wspomniano w komentarzu ( zamieszczony przez Kawiarenka na blogu u Stokrotki https://stokrotkastories.blogspot.com/2021/05/pandemia-dla-bogaczy.html) to https://przegladdziennikarski.pl/czlowiek-jako-istota-aspoleczna/?fbclid=IwAR0KSxps8ZtZKhVRqMFtYudkZqPF2t4KUxQT0UcUNR18-a_XkfNTnClEIUk
** https://pl.wikipedia.org/wiki/Astrologia
W niegdysiejszych czasach upierdliwego typa nazywało się mendą społeczną. A więc istota aspołeczna raczej nie powinna być mendowata...
OdpowiedzUsuńA bo to wszystko to wina...hmm...
UsuńA bo to wszystko to przez to nazewnictwo. Jedno słowo- a tyle znaczeń :)
Ps.( dowiedziałam się przy okazji, że wyrazy bliskoznaczne należą do synonimów.)
Upierdliwość rzeczywiście jest męcząca,a zwłaszcza dla typów aspołecznych,hi,hi :) Tak mi wychodzi...
UsuńMuszę się zatem zastanowić, czy za często u Ciebie nie komentuję...
Człowiek jest bez wątpienia zwierzęciem i to stadnym. Jednak nadawie mu cech innych gatunków zwierząt to już nieakceptowalne przegięcie. Gdy ja słyszę pieszczotliwe „koteczku”, „żabusiu” i etc., nóż mi się w kieszeni otwiera.
OdpowiedzUsuńJeśli aspołeczność nie burzy funkcjonowania społeczności (stada) nie widzę problemu. Ona nie wadzi nikomu. Znam za to pro-społeczników, którzy odsiadują wyroki za malwersację.
Ale sam wiesz, jak to jest z kotami....Nie są zwierzętami stadnymi. Więc i w przypadku człowieka, nie byłabym taka pewna czy przypadkiem nie jesteśmy zmanipulowani jakimiś przestarzałymi schematami myślowymi... Pojęcie stada wskazuje większą liczbę osobników (https://pl.wikipedia.org/wiki/Stado) więc czy samodzielna egzystencja 2 osób ,to aspołeczność czy ekstrawagancja ?
UsuńNie piszę o nadawaniu cech zwierzęcych...chodzi mi o podobieństwa fizyczne np. do ryby, nosorożca , królika czy kota, itp. i cechy typu łagodność, siła itp., które je uosabiają. Nie o tym kontekście mówimy. Wiele określeń, którymi ludzie się posługują w bliskiej relacji, rzeczywiście pokrywa się z pewnymi dominującymi cechami u poszczególnych osób.
Być może gdyby ktoś powiedział do Ciebie " sonatino"albo " mój saksie" ( od saksofonu)reakcja byłaby inna :)
Nie istnieje samodzielna „egzystencja dwóch osób”, chyba, że na bezludnej wyspie. Jesteśmy zawsze w jakiś sposób zależni od innych.
UsuńJakie podobieństwo fizyczne? Jeszcze bym rozumiał charakter, choć z bardziej niż wielkimi zastrzeżeniami.
Ja mam konkretne imię, które kocham i do którego jestem wyjątkowo przywiązany. Nawet przez metrykę. Zdecydowana większość imion daję się zdrobnić i to na wiele sposobów. Każde inne określenie (wyjątek zawód), niezwiązane z moim własnym imieniem mnie obraża. Nawet „złociutki” ;)
Nie będę polemizować, bo mówimy o innym znaczeniu samodzielnej egzystencji. Więc po co.
UsuńTematu czy lepsze "małe zło" czy "małe dobro"?...nie będę rozwijać ;-)
nie każde zbiorowisko /społeczność/ zwierząt jest stadem... np. wilki nie tworzą stad, lwy nie tworzą, surykatki nie tworzą, pawiany nie tworzą, etc, to tylko ludzie tak to nazywają z braku innych słów...
Usuń"stado" jest wtedy, gdy grupa jest w miarę jednolita jeśli chodzi o zachowania, struktura grupy jest bardzo prosta, a ewentualna hierarchia w niej minimalna lub żadna, zaś pojedynczy osobnik nie ma własnego "zdania", tylko działa pod dyktando całej grupy... stado czasem ma swojego przewodnika, ale zwykle raczej go nie ma /np. chmara ptaków, czy ławica ryb/ lub pojawia się na dość krótki okres czasu...
czyli np. kolonia kotów /Felis silvestris/ nie jest stadem, gdyż pomimo pozornej jej jednolitości każdy osobnik zachowuje pewną niezależność funkcjonowania, zaś na lokalnym poziomie koty potrafią tworzyć dość bogate relacje pomiędzy sobą...
czy człowiek jest gatunkiem stadnym?... ogólnie rzecz biorąc nie jest, potrafi tworzyć bardziej złożone struktury społeczne niż stado... aczkolwiek w pewnych warunkach grupa ludzi może działać jak typowe stado...
skąd zatem to bzdurne zdanie, że człowiek jest gatunkiem stadnym?...
primo: niektórzy nie potrafią znaleźć bardziej odpowiedniego słowa /vide uwaga na wstępie/...
secundo: myślenie życzeniowe ludzi lękowych, którzy czują się bezpiecznie właśnie w takiej jednolitej grupie, jak stado... dla jednych, mających skłonność do dominacji taką grupą łatwiej jest sterować, dla drugich, wycofanych, taka grupa jest źródłem informacji, jak mają żyć, gdyż sami nie mają na to życie pomysłu...
p.jzns :)
to nieprawda, że człowiek to zwierzę stadne, chociaż gdy się poobserwuje niektóre zachowania, to faktycznie tak się to może kojarzyć...
OdpowiedzUsuńdo człowieka bardziej pasuje określenie "zwierzę towarzyskie", osobniki nietowarzyskie raczej stanowią mniejszość...
towarzyskie są także koty /konkretny gatunek: Felis silvestris/, tu również koty nietowarzyskie są w mniejszości... gdy jest okazja, to tworzą całe kolonie /ale to nie jest stado/, sam fakt też, że lgną do ludzi świadczy o ich towarzyskości... jedyny gatunek kotów, który odkrył korzyści z takiego układu, że ludzi można artystycznie doić...
różnica między kotami i ludźmi jest taka, że koty szanują swoją prywatność, nawet w takiej kolonii, zaś ludzie nagminnie wścibiają nosy w sprawy innych ludzi... poza tym jeśli jest taka konieczność, to koty znakomicie współpracują ze sobą, zaś ludziom przeważnie kiepsko to wychodzi...
a co to znaczy bycie (człowiekiem) aspołecznym?... różnie to można definiować, ale najczęściej to słowo funkcjonuje jako epitet w stosunku do ludzi, którzy nie dają się robić w wała, wykorzystywać przez innych... synonim to "egoista", bo co prawda każdy człowiek jest egoistą, to słowo to często funkcjonuje w takim właśnie znaczeniu...
p.jzns :)
To dobrze, że masz swoje zdanie.
UsuńGdzieś to już pisałem z uzasadnieniem, dlatego tutaj tylko powtórzę niektóre myśli. Mój komentarz pisany u Stokrotki odnosił się do relacji pomiędzy najbogatszymi i najbiedniejszymi tego świata. Więc w odniesieniu do pytań jakie stawiasz a w tym poście raczej nie ma zastosowania. No może poza kwestią rzekomej aspołeczności najbogatszych ludzi świata. Piszę "rzekomej" bo nie jest to regułą. Bill Gates, czy Jeff Bezos (Amazon), jak i wielu pomniejszych bogaczy są także cenionymi społecznikami.
OdpowiedzUsuńCzy z mojego przykładu o świecie zwierząt wynika, że genetyka decyduje o tym, czy ktoś jest społecznikiem, a ktoś inny interesownym samolubem dążącym do zbicia majątku? Absolutnie nie! To - poza koniunkturą, i przypadkowym zbiegiem różnych okoliczności i zdarzeń - ewolucja wykształca w nas odpowiednie schematy zachowań. Dlatego nie bardzo rozumiem dlaczego pytasz: "Do jakiej grupy zwierząt należę?"
Natomiast odpowiedź na pytanie: "... co oznacza tak naprawdę bycie aspołecznym? ..." znajdziesz tutaj:
https://synonim.net/synonim/aspo%C5%82eczny
Twój komentarz był inspiracją do tekstu. Nic poza tym.Zresztą jest napisane, że można myśleć o danej rzeczy na wiele sposobów- tak więc wyrażam to co myślę i nie ma tu bezpośredniego związku. Post powyższy jest o czymś zupełnie innym.
UsuńA dziękuję, umiem korzystać ze stron internetowych, gdy coś potrzebuję znaleźć.
A i już nie będę korzystać z Twoich wypowiedzi, także dzięki za ostatni komentarz. :)
UsuńWidzę, że z mojego powodu rozwija się jakieś dziwne nieporozumienie. Oczywiście na blogu Stokrotki mogłem rozwijać wątki nawiązujące do tego, że jedni się bogacą, a inni biednieją. Zastosowałem jednak skrót myślowy licząc, że mój tchnący cynizmem przykład "zaostrzonego kija" i ewolucji z tym związanej pozwoli Czytelnikom na uśmiech, bo przecież różne są metody dochodzenia do bogactwa. Porównywanie stada zwierząt do społeczności, chociażby pszczelich, czy mrówkowych, jest dość ryzykowne. Tym bardziej więc w naszym świecie cyfrowym, chcąc dywagować o społecznościach, należy zdecydowanie odejść od teorii zaostrzonego kija, ;) i podjąć dyskusję innego rodzaju. Ale uważam, że Twój post jest świetny, i być może komentarze by poszły w inną stronę, gdyby nie ten mój zbyt chropowaty komentarz, za co przepraszam i obiecuję poprawę. ;)
UsuńDzięki, myślę, że sporo się wyjaśniło. Też pisałam w żartobliwej formie, ale przecież ludzie mają tak różne poczucie humoru...i co zrobisz? Nic nie zrobisz...
UsuńPozdrawiam