10 maja 2021

O wadach rozwojowych cywilizacji.

 I znowu DeLu...Ten to ma zdolności do wyprowadzania mnie z równowagi hi,hi, swoimi komentami. Tak więc pod wpływem poprzedniej rozmowy, takie mnie naszły refleksje.

Porównanie rozwijającej się cywilizacji do PKP nie jest całkiem od rzeczy ;) Od drezyny do pendolino droga krótka i daleka zarazem. I to i to...jedzie po torach, tyle że z inną prędkością i ma się dach nad głową, albo wybiera się cabrio ( lub roadster).. A, ale o czym to ja chciałam... o gospodarce wolnorynkowej...taką bajeczkę opowiedzieć:

Dawno, dawno temu za górami, za lasami w tym samym miejscu co dzisiaj, ludzie prowadzili własne gospodarstwa  przydomowe, a nadmiar tego co posiadali albo sprzedawali, albo wymieniali  z innymi - posiadanymi towarami. Po jakimś czasie przywódca stada, jako najsilniejszy na danym terenie, zaczął zbierać podatki (czy inną daninę) oferując w zamian np. ochronę, bo tylko do tego był zdolny(powołany).

Wraz z rozwojem cywilizacji dawna gospodarka wolnorynkowa przyjęła formę współczesną, dobrze nam znaną. Rolę księcia czy innego Robin Hooda przejęło państwo i  lokalne kacyki, ale mechanizmy i cele pozostały te same: ściągnięcie haraczu ( dziesięciny, innego podatku) przy pomocy wszelkich dostępnych środków. Koniec bajeczki.

 Patrząc z tej strony na świat - można śmiało powiedzieć , że ewolucja stanęła w miejscu. I nie posunęliśmy się ani o krok do przodu, nic się nie zmieniło, chociaż minęły wieki. Zmieniły się tylko słowa ( nazewnictwo), ale cel pozostał ten sam: składanie darów lub ich zabieranie( co kto woli i gdzie siedzi).

Z tego właśnie powodu, zdziadziałam zupełnie. I tęsknię za tymi czasami gospodarki wolnorynkowej, kiedy jeszcze nie było kacyków czy innych książąt udzielnych, a ludzie pracowali dla siebie i na własne potrzeby. I chociaż okres człowieka jaskiniowego  mamy już za sobą, to przecież prawo silniejszego ( nie tylko fizycznie) przetrwało do naszych czasów. I gdzie tu postęp?

8 komentarzy:

  1. Pozwolę sobie namieszać jeszcze bardziej, dodając, że w każdej chwili możesz powiedzieć dość, i ja bez obrazy zamilknę.

    Trochę mylisz pojęcia. Gospodarka wolnorynkowa (istnieje dziś) to nie czasy handlu wymiennego. Rzekłbym: to zupełnie coś innego. Rozumiem, że tęsknisz za czasami, kiedy nie było podatków, a to chyba czasy jaskiniowców(?), gdy nie znano pieniędzy ;)) Ale to też iluzja, bo nawet jaskiniowiec musiał się dzielić swoim dorobkiem. Podatek nie wynika z istnienia silniejszego, podatek to zapłata za pewne usługi, których płacący sam w swoim zakresie nie jest w stanie sobie dostarczyć.
    A to, że sens podatku się nie zmienił, nie dowodzi, że nie ma i w tej dziedzinie postępu. Jest i to szalony. Kiedyś na osiołku podatki zbierał poborca podatkowy narażony na bandyckie napady, dziś jego rolę spełnia formularz podatkowy dostępny w necie.
    Aha, omal mi uleciało – Robin Hood nie był poborcą podatkowym. On był zbójem banitą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żartowałam, przecież to dobrze być inspirującym :)
    Nic nie namieszałam, po prostu wolny rynek rozumiem dosłownie, bez tej otoczki cywilizacyjno-ekonomicznej.
    Z pewnością tęsknię za inną rzeczywistością. Może po prostu ze mnie jest Kosmita i nie z tej planety pochodzę?
    Społeczeństwo to nie tylko prawa strona, ale i lewa (Robin Hood, itp.)
    U samej podstawy prawo silniejszego obowiązuje: kto bardziej odporny fizycznie- przeżywa chorobę, siła fizyczna -rozumiana dosłownie, siła wiedzy czy elokwencji itd., siła przekonywania I inne- wszystko to co bazuje na dualizmie. A takim jest ciągle świat. I to pozostaje niezmienne.
    A że zmieniły się narzędzia jakimi posługuje się świat- to inna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wolny rynek i podatki.
    Nie widzę tu żadnego konfliktu, raczej przeciwnie.
    W sumie najwięcej podatków płaci klasa średnia, najsilniesi mają tysiące sposobów zeby je zminimalizować.
    Na dodatek podatki są dla nich wygodne - stanowią sieć bezpieczeństwa, która chroni ich przed otwartą rebelią ludzi, którzy na wolnym rynku przegrywają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciw podatkom, jako takim. Tak funkcjonuje gospodarka.
      Problemem z pewnością jest to w jaki sposób państwo nimi dysponuje ( sensowność niektórych działań)i czy są słusznie nałożone.
      Jak wiadomo na utarczki sądowe z państwem niewielu się porywa, bo szanse na wygraną są nikłe, więc szukanie dziur w systemie podatkowym, zdaje się być dla wielu jedynym wyjściem. Jeszcze inaczej jest pewnie z otwartą kontrabandą. Ale nie znam się, więc nie będę się wypowiadać.
      Jedno jest pewne- dopóki państwo nie będzie w stanie zapewnić minimum zwykłym obywatelom- to tym bardziej chcący się wznieść szybciej ponad przeciętną- będą korzystać z innych możliwości.
      A co do wspierania słabszych - pieniądze, które spływają z nieba ( wsparcie państwa) na pewno po części zapobiegają niepokojom społecznym.

      Usuń
  4. handel wymienny i rodzaj ustroju gospodarczego to faktycznie dwie różne sprawy, ten pierwszy może funkcjonować w każdym...
    generalnie to w międzyludzkich relacjach gospodarczych nie zmieniło się nic: od zawsze ludzie wymieniali ze sobą pewne dobra, rzeczy i usługi, oraz zawsze znajdywał się ktoś, kto pewne wymiany wymuszał wmawiając ludziom, że mają większe potrzeby, niż mają faktycznie i generując sytuacje, które te potrzeby im tworzyły... postęp cywilizacyjny objawia się jedynie na poziomie rozmiarów zjawiska, po prostu ilość ludzi na Ziemi ustawicznie rośnie /a w efekcie więcej jest zgiełku, śmieci i zniszczeń Natury/, objawia się też pewnymi zmianami na poziomie czysto technicznym: mniej jest tych wymian wymuszonych przemocą, więcej zaś jest efektem manipulacji przed którą (chyba?) łatwiej się obronić...
    żeby się nie rozgadywać, to przejdę od razu na skróty do puenty: wychodzi mi na to, że zwykle nie tęsknimy za czasami, które kiedyś były, tylko za czasami których nigdy nie było, tęsknimy jedynie za plusami przeszłości z zachowaniem plusów teraźniejszości... nie wiem, jak Ciebie, ale ta puenta, jej prostota mnie zaskoczyła, gdy do niej doszedłem...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A tu jest postęp, że większość z nas w czasach jaskiniowych w naszym przedziale wiekowy już od dawna by nie żyła. A żyjąc byłaby zajęta zbieractwem. Przyznam, że ignorowanie zdobyczy cywilizacyjnych, których nie było jeszcze 150 lat temu, doprowadza mnie do rozpaczy. Myślę, że zamiast uczyć się historii wielkich wojen, powinniśmy poznawać historię codzienności naszych przodków. Średnią przeżycia, ilość potomstwa, rodzaje śmierci, dietę, czas spędzony na pracy. To byłaby wielka sprawa, dać ludziom zrozumieć, że żyją w jednej z najlepszych epok, prawie nie zagrożeni, nękanie głównie nałogami, które sami sobie wymyślą i nerwicami w które sami siebie wpędzają.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam taki zwyczaj, że czytając jakiś post staram się wyłowić to co autor chciał wyrazić. Niestety najczęściej spotykam się z tym, że posty są czytane "w biegu" i stąd komentarze odnoszą się najwyżej do jakiegoś akapitu, zdania, czy nawet wyrazu. Bywa jednak tak, że korci częściowe odniesienie się do postu. A więc:

    Czy ewolucja (w zakresie gospodarki wolnorynkowej) stanęła w miejscu"? Myślę, że jest wprost odwrotnie. Pojawiły się nowe formy ogólnie rozumianej wymiany towarowej (np. barter, offset), polityka konkuruje z zyskiem, dystrybucję "kartkową" wypiera konsumeryzm i konsumpcjonizm, powtórnie pojawia się nadprodukcja wspierana reklamą, itd., itp., ... Podobnie jest z "prawem silniejszego", bo wygrywa nie ten, który więcej wagowo, czy jakościowo zaoferuje do sprzedaży, ale ten, który lepiej posługuje się reklamą w mediach, ma lepsze "dojścia" do władzy, zmonopolizował rynek (albo polityków), albo przewidział trendy przyszłościowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, powinnam zerknąć na słownictwo mi nieznane (barter, offset) , bo mało mam z tym styczności.
      Dzięki.

      Usuń