Zastanawia mnie, taki odwieczny zwyczaj zakopywania/chowania różnych rzeczy w Ziemi ( umownie). Chomikowanie.Kiedyś wykorzystywano do tego ściany skalne, jaskinie czy dziuple w drzewach, o tradycyjnych przydomowych skrytkach nie zapominając. Tak gdzieś w pobliżu domostwa ,żeby można było mieć oko na poczynione zapasy.
Pomijam fakt ukrywania historycznej kontrabandy czy majątku, przed bliskimi*ale też po prostu różnych pamiątek z czasów komuś współczesnych. Dla potomności. Bo przecież nie jest to cecha teraźniejszości, że chcemy pozostawić reliktom drzewa genealogicznego i tym którzy przylecą z kosmosu, wiedzę o obecnej cywilizacji.Taką esencjonalną i w kapsułce na różnych elektronicznych nośnikach. Tak się posunęliśmy w rozwoju...
I kto wie, może tylko to różni nas od zwierząt i świata roślinnego. Ta chęć pozostawienia czegoś po sobie, prócz potomstwa , która to chęć jest motorem podejmowanych działań.
Nie będę ukrywać, że o powyższym odkryciu ( o tej różnicy międzygatunkowej) poinformowały mnie ptaszki. Tak więc radzę pogadać ze swoimi pupilami, tj.zwierzakami i roślinkami i wsłuchać się w odgłosy przyrody i żywiołów. Bo te, to faktycznie mają wiedzę. Naturalną i nie zafałszowaną jak w wielu podręcznikach :). To takie nasze wspólne dobro ponadmaterialne.
Rozmowy z Naturą zaczęłam dość standardowo- od psa. Po drodze było słuchanie trawy, przytulanie się do drzew, chodzenie na bosaka, pływanie itp. przyjemności. Z białą myszką typu doświadczalnego nie mogłam się dogadać, ale z chomikiem - już w wieku dojrzałym i owszem. Wyraźnie mi pokazał, że jestem zakręcona i chodzę w kółko. Potem była świnka morska, która wyciągnęła mnie z depresji i królik. No i te ciągłe rozmowy z lasem. Potem drzewostan się na mnie wypiął i przegonił na cztery wiatry. Widocznie zmieniłam się na gorsze. Po czasie wróciłam. Już na zupełnie innym poziomie i znów mogłam na niego liczyć.
W końcu, po okresie wyciszenia trafiłam na gołębia. Ten wprowadził mnie w życie ptaszków. No i stało się. Wróciłam w ten sposób do dzieciństwa. To ta płyta ... ciągle odtwarzana w domu "W ptasim gaju" wryła mi się na całe życie. Tak życie zatoczyło koło, o którym gadał chomik wsuwając z talerza zupę pomidorową . Wreszcie dotarłam na swój właściwy poziom. Nabyłam papużkę. Ta to ma gadane....O innym ptaszku, który do mnie ćwierkał w ubiegłym roku nie wspominając (wspomnę :))
I wszystko byłoby całkiem proste, gdyby nie fakt, że:
1. trzeba być na odpowiednim poziomie, by zrozumieć Naturę
2. chcieć znaleźć wspólny język
3. i , tak jak wśród ludzi, trafić na egzemplarz, który zechce podzielić się wiedzą
Bo przecież coś nam powinny mówić/ wskazywać .... takie zdania jak: weterynarz z sercem, o czym szumią wierzby, co piszczy w trawie, gradobicie, o chomikowaniu itp. wyrazy bliskoznaczne i inne słowno-zdaniowe przyrodnicze wariacje .
Archeologia jak widać ma swoje różne wymiary....To nie tylko badanie materii, ale i dóbr ponadmaterialnych. Taka to historia. Naturalna.
* tu w znaczeniu: przed rodziną, sąsiadami,wrogami itp. otoczeniem
Ale fajnie o tym piszesz, tak swobodnie i naturalnie. Zresztą ciężko spodziewać się po tym temacie, aby było inaczej 😉
OdpowiedzUsuńChyba mamy coś wszyscy z tego chomikowania, choć słowo zapożyczone od jednego gryzonia, to okazuje się być bardzo trafnym, jesli chodzi o inne zwierzaki oraz o...ludzi 😉
Przyroda dostarcza wielu inforamcji, ale jak słusznie zauważyłaś w punkcie "1. trzeba być na odpowiednim poziomie, by zrozumieć Naturę" - cokolwiek to znaczy, to bardzo cenna myśl...
Pozdrawiam, fajne i chwilami bardzo zabawne rozważania! 🙂🖐️
Dziękuję. Trudno to nazwać tematem, bo to dzisiejsze moje przemyślenia związane z życiem.
UsuńTrochę humoru nie zaszkodzi. Łatwiej przełknąć wszelkie bolączki. Pozdrawiam.
Uwielbiam naturę i wszelkie podobne atrakcje, ciągle się uczę i podsłuchuję, co ta natura do mnie gada, ale gołębi nie polubię, przez traumatyczne zdarzenie sprzed lat.
OdpowiedzUsuńjotka
A możesz napisać co się stało?
UsuńByłam kiedyś na cmentarzu, ławka pod drzewem. Nagle spadło na mnie bombardowanie, ja cała w odchodach, zdjęłam sweter, by choć włosy wytrzeć, zanim dotarłam do domu, ubranie było do wyrzucenia...
UsuńDość dziwne zdarzenie, bo gołębie na cmentarzu to raczej rzadkość, ale widocznie mało wiem...
UsuńPoza tym nie raz gołąb na mnie narobił w czasie spaceru i kurtka dała się doprać, a włosy umyć. Ale cuda się zdarzają...
Pojedynczo, na pewno, ale nie w takiej ilości, tam siedziało chyba stado na tym drzewie!
UsuńSorki, wcięło mi oba Twoje komentarze, pamiętam, że było coś o drzewie, ale skoro interesują Cię gołębie, to mogę podać parę linków do hodowców z pasją , a tam można się sporo dowiedzieć o zwyczajach gołębi. I być może zmienić poglądy. :) Subskrybuję na YT parę adresów :)
UsuńJuż wiem co się zadziało z tymi komentami. :) Moja wina, moja wina, itd. bicie się w piersi :)
UsuńHodowla gołębi mnie nie kreci, wystarczy, ze nie będą mi robiły na głowę, jest ich za dużo!
UsuńNo nie, chyba znowu mi zżarło komentarz...
OdpowiedzUsuńJak widać-wszystko ok.
Usuń