20 października 2024

Nic ciekawego ...takie tam wyn(at)urzenia o byciu szczęśliwym.

 Poprzedni wpis aż prosi się o zadanie pytania: jaki biznes jest opłacalny w danych warunkach geograficzno-historyczno-ekonomicznych? Nie raz zdarzyło sie przecież, że ktoś zaliczył tzw. wtopę...lub dorobił majątku inwestując/ ryzykując w coś ,,zagranicznego,,. Tak było kiedyś np. z przyprawami, tkaninami, bursztynem, itd. Na tym wielu zarobiło w ciągu wieków. Poczynając od przewoźników, kupców, przydrożnych rabusiów czy innych przypadkowo obdarowanych.

Posiłkując się tzw. ,,zachodnimi,, nowinkami , które na przestrzeni ostatniego wieku zagościły we wschodniej Europie ( w krajach za żelazną kurtyną) - jedne przyjęły się bezboleśnie, a inne rozbłysły jak płomień zapałki i równie szybko zgasły. Jak to w życiu. Wyszukiwanie zagranicznych cudeniek, które można wprowadzić na rynek krajowy z powodzeniem, to nie lada sztuka.

Sprawa opłacalności  czegoś to nie tylko problem ekonomii gospodarczej ale i ekonomii relacji międzyludzkich. Zmienia się świadomość/ mentalność społeczeństw- zmienia się podejście do drugiego człowieka/ Natury.  Na ile człowiek dał się zdominować ,,walucie,,/ materii ? oto jest pytanie. Nasuwa się też w odniesieniu do ostatniej afery z pobieraniem kasy  na wynajem mieszkań w stolycy przez bezdomnych posłów. Ot co. Biedaczyska...

 Ps. Jan Kochanowski z pewnością by ich odprawił gdzie pieprz rośnie zamiast odprawiać posłów greckich...(,, Odprawa posłów greckich,, )

Ale żeby nieco uprzyjemnić ten refleksyjny wpis, zamieszczę zdjęcie. Jednych cieszy pojedynczy koszyczek, a innym potrzebny jest wieżowiec 14-piętrowy do szczęścia lub inny szeregowiec. I kto  tu jest bardziej szczęśliwy? Hę?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz