Chciałam pochwalić sie wczorajszym prezentem, ale wolę odsunąć to w czasie, bo inny temat wdarł sie w moje łaski.
Ostatnie statystyki związane z ubóstwem wiążą się niezaprzeczalnie z kwestią cen na sklepowych półkach i widocznym spadkiem konsumpcji ( wydatków na pewną grupę produktów). Pomijam tutaj podział na artykuły pierwszej czy n-tej potrzeby, żeby nie zagotowały mi się styki, tym bardziej że to tylko przyczynek do rozważań.
Parafrazując, jak na babcię w odpowiednim wieku przystało ,,będąc młodą emerytką,, i doświadczonym pracownikiem domowych pieleszy, zwanym przed wiekami ,,opiekunką domowego ogniska,,, prawie od zawsze czyniącą zakupy- wreszcie zrozumiałam pojęcie ,,promocja,,.
Oprócz standardowej definicji takiej lub innej ,cyt:Promocja produktu to proces objaśniania wartości produktu potencjalnym i obecnym klientom w celu ich poinformowania, wzbudzenia zainteresowania i skłonienia do zakupów.
promocja kojarzy sie z miłą dla węża w kieszeni obniżką ceny. Znaczy będzie miał co jeść w najbliższej przyszłości i nikt właścicielowi portfela nie zarzuci znęcania się nad zwierzętami. Posiadacz owego portfela również zyskuje szansę na pewne oszczędności, które z czasem wyda na innej promocji.
Ale nie o wydatkach ma być ten wpis i zaglądaniu do obnośnego terarium, ale o poczuciu wartości. I w związku z tym poczuciem wartości, mam takie wrażenie, że handel lubi klientów robić w balona. Zresztą nie pierwszy i nie ostatni, tak jakby był człowiekiem, a nie tylko słowem ze swoją definicją.
Wiem, wiem, do celu, babciu, do celu, a nie na okrętkę....( to do siebie). Zatem....
Sednem poczynionych przez lata obserwacji jest to: obniżona w tzw. promocji cena jest tą, która powinna na stałe gościć na półce z produktem. Tymczasem płaci się za coś bez promocji, jak za zboże, a winę za wysoką cenę zwala na producentów i pośredników, którzy owszem podnoszą ceny, z różnych powodów, ale najgrubszy kawałek tortu przypada zawsze bezpośredniemu sprzedawcy.
Takie jest moje zdanie. Dlatego czekam na promocje, jak na zbawienie. Przecież oprócz własnego zwierzyńca i siebie trzeba wrzucić na ruszt coś dla węża w kieszeni, bo przemieszczanie się trasami wycieczkowymi wyznaczonymi przez promocje w poszczególnych sieciówkach wymaga od niego nie lada wysiłku ....
Ps. Co by tu wrzucić na okrasę? Może to......chleb,majonez i natka są u mnie w cenie.....
Kanapki wygladaja smacznie i zdrowo. Lubie majonez ale pokazana ilosc bylaby za wielka dla mnie, pewnie uzylabym bialy ser jako podklad.
OdpowiedzUsuńMajonez - w ramach zastępstwa . Nie miałam ugotowanych jajek na twardo. No i przy okazji smarowidło w podkładzie( olej). Najlepszy byłby robiony własnoręcznie-czasem mi się zdarzają takie wyskoki kulinarne :-). Ser biały, ha...chyba mi się kiedyś przejadł ( nie pasował do mojego ustrojstwa zdrowotnego), więc dorywczo- od czasu do czasu raczę się, ale tym tłustym.Wolę jogurt typu greckiego zamiast.
UsuńJa zwykle czekam na sprzedaże posezonowe. Czyli kupuję to, czego nikt nie chciał. :(
OdpowiedzUsuńMyślisz o odzieży czy jakimś innym sprzęcie? Jeżeli można wiedzieć...
UsuńMysle tylko o odziezy. Sprzetowe wyprzedaze i mody mnie nie kusza.
UsuńAż trudno uwierzyć, że są takie rzeczy...
Usuń.Końcówki serii zwykle idą na outlet...
Kanapeczki w moim guście!
OdpowiedzUsuńOstatnio polujemy na promocje wszelakie, bo ceny zwalają z nóg!
jotka
Czasem można trafić coś ciekawego i w normalnej cenie. Kiedyś ktoś napisał, że,, dany produkt jest tyle wart- ile chcesz za niego dać.,, Ale bij-zabij ( nie dosnownie ;-) )...nie pamiętam kto.
Usuń