Czytam sprezentowaną pozycję o lesie dość powoli, jak na babcię przystało, ale dość szybko- jak na mnie. Kilka stron dziennie. Więc zanim ułoży mi się w głowie post o gospodarce leśnej, napiszę o dalekim skojarzeniu, które pojawiło mi się w związku z książkowym obcowaniem z Naturą:
Człowiek jest narzędziem dla ,, sił,,, które nim władają.
Jakie siły władają każdym z nas indywidualnie?
Żeby nie być taką goło-słowną- zamieszczę kilka fotek z moich przydasi, z komentarzem:
Ładny z zewnątrz, ale zniszczony w środku, uratowałam przed wyrzuceniem przez córkę. Dla mnie -na tzw. ,,brudne,, zakupy- w sam raz.Czasem ogladam telewizyjne tasiemce , np. ,,Singielka,,. Bogactwo indywidualności , wyraźnie zarysowanych postaci i typów osobowościowych.
Dwie filiżanki nabyłam na pchlim targu , razem z talerzykami , ale nie od tej pary, ale pasowały), Tą zaczęła malować wnuczka -pisakami do szkła ( kupiłam kiedyś w Pepco), a ja kończyłam. Na małą kawkę- w sam raz.
Mam dwa- to talerze do zupy, w jednym papużki mają bajorko do moczenia nóżek ;) , kupione bo mi się podoba kolorystyka i motyw. ( sklep za tzw.4 zł )
Kupiłam wczoraj- dwie sztuki( =14 zł ).Szklane, ale lekkie. Lubię tą łyżeczkę (1 szt) z Ikea, więc dołączyłam.
Podkładkę wyczaiłam w Pepco, jakies 2 lata temu, zanim robiłam remont ( może stąd ta inspiracja do wystroju dużego pokoju?), kiedy kupowałam dla dzieci (na walentynki), takie okrągłe z serduchem.Symbolicznie.
No i podkładka z napisem niewiadomego azjatyckiego pochodzenia, sądząc po krzaczkach. Kto wie, może jest do góry nogami?. I zmęczona użytkowaniem podstawka z obcego drewna. Teraz odpoczywa na zasłużonej emeryturze.
Bardzo urokliwe drobiazgi, no i każdy ma jakąś tam historię do powiedzenia, ale znowu papużka mnie urzeka...a do klatki wraca sama, czy z pomocą?
OdpowiedzUsuńZ papużkami mam układ wieczorny: faliste albo biorę w rękę, albo same wchodzą, albo za pomocą siateczki, do której same wchodzą, a z niej do klatki, po przystawieniu do drzwiczek;
Usuńz nimfami- tak samo-albo siateczka albo same się ładują
Pucka- jeszcze się nie nauczyła ,,rytuału,, albo woli gdy ją wsadzę osobiście.
Lilianek- dziadziuś-na siateczce- i do klatki. Zdjęcie ferajny zamieszczę jutro, jak znajdę czas na bloga.
Podoba mi sie zacytowane skojarzenie bo bardzo prawdziwe.
OdpowiedzUsuńW moim dawnym zyciu tez tak mialam ze gdy mi cos wpadlo w oko czy raczej w serce to kupowalam chocby bylo czescia kompletu albo czyms mi niepotrzebnym. Przy likwidacji domu wszystko poszlo w obce rece.......
Milo jest byc otoczonym przedmiotami ktore sie lubi lub sentymentalnymi - Twoje sa bardzo ladne.
Dodałam je do przydasi, bo przecież talerze tzw. codzienne mam, a to takie bardziej może dla zaspokojenia potrzeb estetycznych? Nie wiem, czasem coś człowieka przyciąga. Może to nasze materialne odbicie i wiele o nas mówi? Talerze na zupę mają taką nieoczywistą kolorystykę..i dekor......dość ektrawagancki?, ekscentryczny? ...Tak myślę...
Usuń