31 grudnia 2024

Do Siego Roku jak co roku.

 Do Siego Roku 2025!

Postanowiłam zacząć od życzeń jeszcze w starym roku, bo nie wiem w jakim będę stanie dzień po nocnym świętowaniu. Kartki noworoczne wysyłam dwie.  W wersji zdziecinniałej i zabawowej. I chociaż butelka w tle, to noc sylwestrowa jest równie dobrym dniem, jak każdy inny by ...nie pić....Tego co kto uważa za stosowne , czyli nie służy naszemu zdrowiu, pracy , relacjom międzyludzkim czy nawet delirce. 

Świąteczne kartki stworzyłam z dostępnych, podręcznych gadżetów niecodziennego użytku.



Bawcie sie dobrze, śpijcie zdrowo, czy tuptajcie z przytupem o pracy nie zapominając. Obściskujcie życzliwie w dowolnych konfiguracjach...

Ps.Nie jestem pierwsza i nie taka ostatnia.To nic, że sobie pochlebiłam....


30 grudnia 2024

Myślące pułapki i łaknienie.

 Oprócz dylematu tematycznego związanego z tytułem notki, nadal żyję w grzybowej rozterce. Wena nie chce chwilowo ruszać tego tematu, więc jej nie naciskam. Tymczasem pojawił sie w nowym wydaniu- temat z serii myślących zachcianek/ zachciewajek. I nie mam na myśli gadżetów, ale raczej sposób podejścia do łaknienia. Jak tu człeka podejść żeby łaknął? Tym razem chodziło o łaknienie oczu a nie żołądka. Wiemy, że oczy jak i nos żywią się też innymi produktami niż tylko żywnościowe.

Mnie , tak z rok temu, oczy złapały kolejny raz w pułapkę myślenia. Będąc w przydrożnym sklepie, wędrując wzrokiem po półkach regału, moją uwagę zwróciła taka mała szklana kopułka na spodeczku. A że zagotowało mi się, już pod moją kopułą, od myślenia- ,,a na co to jest?,, musiałam odkryć właściwe przeznaczenie. 

Okazało sie, że to najprawdopodobniej szklany pojemnik na cytrynę. Skoro tak, to od razu wyobraziłam sobie, że jak ,,elegancja -francja,, będę miała niemalże wykwintnie dworskie naczynie do przechowywania w elegancki sposób owego cytrusa. Wyobraźnia zrobiła resztę. Dokonałam zakupu. 

Myślałam, że w ten sposób częściej zacznę korzystać z cytryny.... Okazało sie , oczywiście , że myślenie/ łaknienie rozmija sie z rzeczywistością życia codziennego i wymagałoby to  zmiany wielu nawyków, związanych m.in. z nadprogramowym sięganiem do lodówki. Nie żebym miała ograniczony liczbowo zakres ruchów, ale...po co mi ale...

Tak więc kopulaste naczyńko swoje odstało w samotności, aż w końcu doczekało się połowicznego zastosowania. Zakupiona szklanka do herbaty ( jednak dobrze jest widzieć jej kolor) okazała się strzałem w dziesiątkę. 





Tak więc, nareszcie mogę prawie w pełni cieszyć się wykorzystaniem obu naczyń w przysposobiony sposób. A szklana kopułka , hm....może posłużyć w razie gdyby jakaś mucha sie plątała po płaskiej powierzchni...

Ps. Jest też całkiem możliwe, że owo cudeńko a,la sejmowy okrąglak powinno mieć inne przeznaczenie, tyle że poszłam po najmniejszej linii oporu...

Aaaa, przypomniałam sobie dowcip , prawie tak stary jak ... parlament...

Okrągła sala jest po to, żeby opozycja nie chowała sie po kątach.

23 grudnia 2024

O reklamie Ducha Świąt.

 Zanim całkiem zgrzybieję z rozpaczy, że ociągam się z wpisem o grzybach, może aż do wigilijnej nocy (?), przyszło mi do głowy coś takiego....

Pod wpływem oglądanej reklamy Magnezu: młodziakowi w autobusie drga powieka( z niedoboru tegoż pierwiastka), a usiadł tak (nie)szczęśliwie, że vis a vis siedzi babcia, której lico rozpromienia się na taką jawną (niekontrolowaną) atencję,tj. zachęcające mruganie okiem itd... Druga część reklamy dotyczy jego ozdrowienia ( tj.po uzupełnieniu niedoborów magnezu) i jest mniej radosna dla młodzieńca...

Tymczasem  pomyślałam sobie, pod wpływem powyższego, że  niektóre teksty tu napisane nadawały by się do tzw. stand up, ów. Tylko mam zgoła mały problem, że to że człowiek śmieje sie z siebie, nie oznacza że inni też będą sie śmiać z tego samego. Ot i tak pryskają marzenia o wielkiej scenie...

Zastanawiałam się też czy nie zmienić zdjęcia profilowego, które spełnia rolę odstraszacza, na coś bardziej przyjemnego dla oka. Chociażby tak na okres świąt...Ale co pstryknęłam fotkę, to było coraz gorzej...Mina uciemiężonej matki Polki, potem w zmarszczkach- matki boskiej bolesnej, psa , który ma przejść na vege . Przykłady niezadowolenia można by było mnożyć. Postanowiłam więc, że narysuję siebie taką jaką chciałabym być. A ponieważ znam siebie na wylot, to zrobiłam to z zamknietymi oczami. Dostępny pod ręką mazak okazał się równie podsuszony jak ja, stąd i niewyraźna mina . Zarys twarzy okazał się trafiony, jak i fryzura w jej najlepszej wersji, po użyciu pianki zwiększajacej objętość i wałków 4cm( średnicy)

Jeden rzuk oka na włosy-tego oka po prawej stronie zdjęcia, ledwo widocznego- bo tak się zamaskowało; usta wygięte w talerzyk deserowy odwrócony do góry dnem, bo zapomniałam o bananie.No i wystrzępiona grzywka, ze względu na zacięcie z jakim rysowałam.

Owal twarzy pozostawia wiele do życzenia, ze względu na zarys brody, która mogłaby tak wyglądać po niekontrolowanych ostrzykiwaniach , na myśl o których aż wcięło mi nos, pozostawiając tylko zmaltretowane oddychaniem kreskowate dziurki ....we włosach. 

Dla jednych- jedno pociągnięcie pędzla, a dla mnie jedno pociągnięcie mazaka-owal, włosy i grzywka. Reszta była rysowana już na wyczucie. Wychodzi więc na to, że nie dość że brak mi talentu plastycznego, to i z wyczuciem- nie za tęgo. Póki co, zamieszczam arcydzieło poniżej i w profilu, bo nie mam pewności czy to nie jest obraz mojej Duszy, albo... Ducha Świąt. I nie ma sie co martwić tym obrazem, bo przecież i tak każdy widzi  to co chce zobaczyć. Niektóre arcy-dzieła są przecież tak nieoczywiste...



22 grudnia 2024

Radosna twórczość artystyczna.

 No i wszystkie przedświąteczne ,,ale,, mam nadzieję, że wykorzystałam w poprzednim wpisie, więc ze spokojną głową mogę kontynuować.

W tym roku postanowiłam zasiąść do kolacji wigilijnej będąc ,,glamour,, . Zakupiłam nawet odpowiednie atrybuty, żeby podkreślić wagę tegorocznych świąt, ze względu na tego świątecznego Ducha.

Nie mam zielonego pojęcia jak będzie z resztą stroju, ale miejscowo będę błyszczeć. 
Zaopatrzyłam sie też profilaktycznie w karafkę ( ze szkalneczką dedykowaną- na górze), żeby wodę jak za dawnych czasów bywało ,ze szkła żłopać, a nie z plastiku. Kolorystycznie wpisała sie w obrus, a tematycznie też, bo ptaszyska jak malowane...

A ponieważ zakończyłam świąteczne przygotowania przed czasem, to nadszedł czas na perspektywiczne myślenie o zabawie Sylwestrowej.


Mnie co prawda nie podnieca łodyga z natki pietruszki, ale migocąca dekoracja - już tak. Oczywiście do czasu jej zastopowania, żeby nie przedobrzyć z bodźcami i móc spokojnie pójść spać.

Jedzie jedzie dyskoteka
światełkami mruga z błyskiem
będzie  Gwiazdor i Sylwester 
cucić śpiących nad urwiskiem.
Światła dadzą im po oczach
śpiewu tłumu nikt nie przerwie,
bo na ustach wszystkich- Zgroza!
Nikt tu nie ma kiełbi we łbie!

Ps. Tak mobilizuję się do następnego wpisu, żeby z wprawy nie wyjść i nie zapomnieć języka ,,w gębie,,.


20 grudnia 2024

Przedświąteczny konsumpcjonizm formalny.

 Czytanie ,, Sekretnego życia...idzie mi jak po grudzie, z przyczyn ode mnie niezależnych. Myślałam że może zjedzone w międzyczasie pieczarki przyspieszą wpis o grzybach, ale nie. I chociaż jestem nadal w połowie książki i miałabym podstawę by sformułować parę błyskotliwych zdań, ale najwidoczniej jeszcze nie czas. Być może święta obrodzą kilkoma wpisami.

Tymczasem w ramach przedświątecznego czytania wpisu u Ultry( https://bezpukania.wordpress.com/)  oddałam się , przewidująco, dużo wcześniejszym zakupom spożywczym. Coby nie robić tłoku przed kasami w ostatniej chwili . 

Ziemniaki, pietruszkę i marchew kupiłam- w razie gdyby mi sie zachciało warzyw na parze, śledzie w oleju mam, pierogi z kapustą i grzybami- gotowce- są. Chleb w zamrażalniku studzi szron razem z kupioną wcześniej (w kawałku) kiełbasą i pasztetem, barszcz czerwony w koncentracie - jest, zakwas barszczu białego- rozświetla czeluście dolnej półki w szafce.

 Tiramisu, tak jak i strucla z serem, stanowią zabezpieczenie świątecznej słodyczy.  Oba przetestowałam wcześniej, żeby nie władować się na minę...Minę niezadowolenia, że nie wiedziałam co brałam.



Jogurt naturalny o mniej i bardziej greckiej konsystencji  oraz owocowy- są. Razem z innym nabiałem zapełniają serową półkę. 

Rybka po grecku pójdzie na pierwszy wigilijny ogień, żeby bezboleśnie dotrwać do punktu kulminacyjnego  Gwiazdki.

Zaopatrzyłam się też już wcześniej w grzańca zakonnego tj.benedyktyński z nutą pomarańczy. W razie gdyby nastąpiło ochłodzenie światecznej atmosfery, ale przypuszczam, że obejdzie sie bez....

Ps. Ale gdyby w natłoku relaksu i lenistwa blogowego, zapomniało mi się o życzeniach, to wolę już teraz: życzę wszystkim takich świąt jakich kto sobie życzy. W ten to sposób mam już kwestie formalne z głowy.

A teraz czas na zrzutkę, tak dla przypomnienia, że jeszcze trwa:https://zrzutka.pl/4r5r89

19 grudnia 2024

Na przeszpiegach.

Zmotywowana maślaną tematyką udałam sie na przeszpiegi. Zawedrowałam  wreszcie do sklepu wielkopowierzchniowego, korzystając z ciepłego dnia. Oczywiście na hulajnodze. Sprawdziłam maślane ceny. Oscylowały w granicach prawie 9 do 11zł za 200g cegiełkę ( w tym lurpak) smarowidła.

Przy okazji trafiłam na choinkę dla krasnali- na świąteczny stół i  wersję zdrowych olejów w stanie stałym. Nie, nie kupiłam, to tylko miejscówka ( na mleku) do zdjęcia .



15 grudnia 2024

Nic ciekawego....takie tam o wskaźnikach spożycia.

 Ponieważ ubiegły tydzień w dużej mierze spędziłam na szamańskim,,wypędzaniu choroby ,, przez okno- to nie było czasu ani na maślane oczy do ptaków, a tym bardziej na maślaną reflksję. Mimo że motywacja była spora, bo masło się rozsmarowało i rozpływało w dziennikarskich ustach w wielu programach. Tymczasem ,wydawać by sie mogło, retoryczne pytanie-zadane przez p. Rymanowskiego w niedzielnym programie(,, Śniadanie R,,): ,,większość Polaków chyba je/ kupuje masło?,, - nie świadczy bynajmniej o retorycznej i oczywistej odpowiedzi .

Nie wiem czy należę do większości czy mniejszości, która masła nie spożywa, bo nie o to chodzi, ale bardziej o kwestie priorytetów. 

Gdy mamy zapas gotówki / cyferek na koncie- do dyspozycji, jest w czym wybierać. Problem kupić masło czy margarynę do smarowania, czy jakiś masmix - nie istnieje. Przy ograniczonych zasobach, kiedy oszczędza sie na ważniejsze sprawy, według własnych priorytetów- rezygnuje sie np.albo z droższego, podobno wartościowego, jedzenia, wyjść na imprezy, wycieczek, czy innych przyjemności. Chwilowo lub w przeważającej części życia. 

Dla jednych oszczędzanie na jedzeniu ( w tym na maśle- odkąd przestało być dobrem ,,podstawowym,, )jest jednym ze sposobów by zaspokoić inne potrzeby, które uważa sie indywidualnie za ważniejsze, np.leki , leczenie, naprawa czy kupno sprzętu, który po pół wieku ekspoatacji odmówił posłuszeństwa. 

Dla innych będzie to oszczędzanie na ciuchach, książkach, wyjazdach urlopowych , leczeniu - żeby wystarczyło na dobre jedzenie, remont czy zmianę samochodu. Przykłady można mnożyć w nieskończoność....

I chociaż o walorach smakowo-zdrowotnych wiele napisano, to i tak w grę jeszcze wchodzi przyjemna struktura margaryny, która zawsze jest miekka i da sie rozsmarować po wyciągnięciu z lodówki , bo nie każdy ma czas by czekać przy porannych wiadomościach -aż masło odtaje. Przecież Pośpiech to drugie imię Cywilizacji.

Oszczędza się indywidulnie lub ,,rodzinnie,, albo.... wcale. Wtedy zamiast masła wchodzą w grę  zamienniki, bynajmniej nie do rozsmarowywania. 

Dlatego proponuję od dziś, z datą wsteczną ubiegłotygodniową, przyjąć za współczesny wskaźnik dobrobytu w Polsce- masło i jego miesięczne spożycie na mieszkańca. Bo przyjmując alkohol- otrzymamy wynik nie mieszczacy się w granicy błędu. Nawet gdy tą granicą jest nieskończoność.

Ps. Nie pytam czy używacie masła czy nie....i dlaczego, bo z tym spożyciem to różnie bywa, zwłaszcza gdy mamy do czynienia  z wypiekami , kremami itp. maślanymi uroczystościami.


Oczekiwanie na...

 Czekam na program ,,Śniadanie Rymanowskiego,,, bo odniosę sie potem do fragmentu - ,,maślanej tematyki,, - z poprzedniej niedzieli. 


Żeby umilić czas , zamieściłam dekor  dużego pokoju. I ja w oczekiwaniu na program. Dzisiaj szczęśliwie ubrana:

A teraz dość prywaty i selfiaczków. Dziecko zostało dopieszczone. ;-)

13 grudnia 2024

Nic ciekawego....takie tam o ewolucji atrybutów władzy.

 Tyle ciekawych tematów umknęło, bo chwilowo zabrakło mi czasu na pisanie. Zmęczenie każe korzystać z okazji, że chce sie wczesnym wieczorem spać. I nie jest to zmęczenie fizyczne, ale psychiczne, więc tym bardziej - nie ma weny. Wena lubi ludzi wypoczętych i zadowolonych( nawet chwilowo) i do tego z długimi włosami. Przynajmniej ta, która do mnie przychodzi...

Tak, tak. Zauważyłam że zawsze po każdym skróceniu/ zmianie fryzury muszę trochę odczekać aż zostanę przez nią rozpoznana. Po pewnym czasie wszystko wraca do normy. Zupełnie jak z papużkami- muszą rozpoznać że ja to ja, tyle że w innym stroju/ z mokrymi włosami/ innym fryzie. 

Tym razem wszystko nastąpiło szybciej, bo po 13 latach zamiast samodzielnie dziergać włosy nożyczkami- oddałam głowę w fachowe ręce.Wróciłam zadowolona z efektu- zupełnie jak nie ja. Na wszelki wypadek obyło sie bez modelowania -  gdybym  musiała z płaczem wsadzać głowę pod kran- niezadowolona z własnej decyzji. Mikołaj okazał sie łaskawcą-więc wystarczyło i na wspomniane wcześniej lampki ( na karniszu) i na fryzjerkę.


Innych wydarzeń, które zaprzątnęły chwilowo moją głowę/ włosy-nie pamiętam. Najprawdopodobniej poszły na ....ścięcie . I już wiadomo, kto ma władzę w swoich rękach....Fryzjer/ka.

A ponieważ , tak przy okazji komentarza, pojawił się temat atrybutów - nie tylko świątecznych, to sięgając czasów zamierzchłych trzeba mieć na względzie, że wszystko zaczęło się od Weny twórczej i.....jej znakomitego dzieła - kamienia łupanego. Tak więc nawet te nożyczki fryzjerskie mają w Niej swój początek.

Ps. Pomożecie? 

Pomożemy! 

Kocia zrzutka :https://zrzutka.pl/4r5r89


08 grudnia 2024

W drodze do świąt.

 Dzień wczorajszy nie należał do typowych. Nie miałam czasu na.... nic. Ciągle  było coś, jedno po drugim i w powiązaniu. Na koniec, zamiast zasiąść przed telewizorem by łyknąć jakiś film/program przed snem, stwierdziłam że nie będę tym razem przyjmować pozycji robaczka na plecach z podkulonymi kończynami tylko po to, by zasnąć w niewygodnej pozycji, a potem transportować się lunatycznie na właściwe miejsce sennej zapaści...Nie tym razem...Po chwilowej obserwacji zaokiennego krajobrazu miejskiego obfitującego w zaparkowane pojazdy oraz zignorowaniu domofonu( o tej porze? przecież prawie 20 ta wybiła!) -przetarłam oczy i padłam na brzuch.  Profilaktycznie ,tuż po spacerze z psem wzięłam kąpiel, więc nawet widmo niezjedzonego grejpfruta, który ostatnio wszedł na kolacyjną tapetę, mnie nie przeraziło: odbiję  sobie dzisiaj. 

Tak ogólnie to mogę być zadowolona z tego tygodnia, bo choinka przybrała na wadze , a zaopatrzenie w lampki jednobarwne , które znalazły się na właściwym miejscu, tj. na karniszu-dopełniło wcześniejszą wizję . 

Poza tym zrobiłam też dekor na drzwi lub na stół, korzystając z nabytych =odratowanych świecidełek. Całość wyniosła mnie 18zł ( 12 zł - sztuczna zielona baza, zakup ubiegłoroczny)

Szczyt mojego rękodzieła chwilowo dekoruje podsuszoną skórkę z grejpfruta . Kolorystyka nie należy do moich ulubionych, ale ten biały nalot imitujący śnieg, złagodził pobudzone bycze zapędy. :-)
Jeszcze tylko, może być w środek- świeczka i ... w drogę- zgodnie z przysłowiem . 

06 grudnia 2024

Nie mogłam sie oprzeć...

 Oto czym chciałam sie z Wami podzielić:


Oprócz skojarzeń z piwną reklamą ,,jesteśmy na ty,, mam i takie związane ze ,,znajomymi,,  z letniej ławeczki , kiedy wymiana uprzejmego ,,dzień dobry,, rozjaśnia mrok letnich dni i krótkich nocy. 

04 grudnia 2024

Plackowe konotacje i magia świąt.

Na wstępie uprzedzam, że może być niesmacznie, więc co bardziej brzydliwi- mogą ten wpis sobie odpuścić...

 Jak to nigdy nie wiadomo kiedy nasze słowa będą miały sprawczą moc. Nie minęło kilka dni od tekstu z dn 21.11  i odkryłam u siebie wzórek. Wzgórek nie należący bynajmniej do tych związanych z anatomiczną budową człowieka zwanego kobietą. 

Wzgórek wymacałam na głowie. Po wstępnej selekcji ostatnich uderzeń- nie stwierdziłam, by prócz wieku coś więcej mi stuknęło. Krokiem następnym było typowe drapanie się po głowie podczas ponadnormatywnie intensywnych myślowych poszukiwań i ciach. Stało się....łupież, a raczej jego miejscowe osiedlenie. Byłam zdruzgotana. Po wydrapaniu/zeskrobaniu szczotką newralgicznego punktu- postanowiłam, że nie będę już więcej wspominać o chwilowej przypadłości , bo nie chcę ponownego rozprzestrzenienia się grzybków  drożdżopodobnych ...u siebie.

Oprócz prowadzonej walki z ,,białą, zimową,, przypadłością , trafiłam dzisiaj na informację, która jest uzupełnieniem wpisu z 25.11.. Już wiem kto był dostawcą wiadomości o zmianach w DNA. Redaktor HUbert K. prowadzący program ,,Kijek w kosmosie,,. No i proszę, samo sie wyjaśniło, podczas ogladania dzisiejszych informacji.

Ponieważ trwa u mnie nadal obserwacja placka z łupieżem, który zresztą towarzyszył mi okresowo w życiu jak święta bożego narodzenia i nie tylko te, to nawiążę nieco do tej plackowej , w dużym stopniu, corocznej uroczystości .

Postanowiłam prześledzić własną ewolucję podejścia do świąt, aż do chwili obecnej ( pomijam porządki przedświąteczne):

1. dzieciństwo, początkowy okres kojarzenia  smaków, zapachów i przyjemności - czas oczekiwania na choinkę, poszukiwania słodyczy i czekanie na zastawienie stołu  ,,od wielkiego dzwonu,, 

2. późne dzieciństwo- czekanie na praktyczny prezent i wyżerkę, oglądanie telewizji innej niż zwykle

3. wiek młodzieńczy -czekanie na wyżerkę, uzgodniony prezent w postaci książki i dorzuconych owoców egzotycznych typu pomarańcze, poszukiwanie ulubionych filmów w tv, czekanie na moment kiedy można odejść od stołu 

4. wczesna dorosłość- oczekiwanie na koniec życzeń i koniec wigili / świąt by wrócić do stałej regularnej normalności

5. późna dorosłość - traktowanie świąt jako dłuższej przerwy w pracy i łapanie chwil wytchnienia od normalności, bez zwracania uwagi na życzenia i symboliczne prezenty w postaci koperty podrasowanej zdrapkami, kuponami lotka , cukierkami i cytrusami

6. wczesna starość- radość z życzeń , symbolicznej skromnej wigili i prezentów skrojonych na miarę możliwości , krótkich odwiedzin w te i we wte z hebatą/kawą i ciastem w tle

7. obecnie: wreszcie czuję Ducha Świąt.

Wygląda na to, że albo sie nawróciłam albo wytargalam na światło dzienne ciemną stronę własnej natury, żeby się z nią skonfrontować. A po co?

A po to, żeby wyciągnąć wniosek:

- święta można właściwie tj. w Duchu celebrować gdy człowiek ma zaspokojone podstawowe potrzeby : miłości, szacunku, zrozumienia,szczerości czy co tam kto jeszcze potrzebuje, bo materia ( jedzenie, kasa, zdrowie itd) jest tylko do tego dodatkiem. I nie zastąpią wieloletnich zaniedbań ,,duchowych,,. 

-przyjęte przez nas indywidualnie procedury/ rytuały świąteczne i stwarzanie właściwej atmosfery - to tylko narzędzia, które mają stwarzać wrażenie, że czujemy Ducha Świąt, chociaż wcale tak być nie musi. 

-magia wszelkich świąt - zależy od tego czy mamy tego Ducha w sobie.

- to samo dotyczy zresztą i codzienności....

Ps. Teraz powinien pojawić sie post o grzybach w lesie....ale nie tych do zbierania.... ;-)

Ps. Miałam też okres zupełnej negacji świąt, gdy kalendarz poszedł w odstawkę, a wszelkie życzenia były by pustymi frazesami. 

28 listopada 2024

(Nie)zdrowa edukacja o (Nie)poznanym.

 Po porannym wymacaniu i stwierdzeniu- żyję- nastąpiły kolejne rytuały. Wreszcie zasiadłam przed telewizorem żeby łyknąć porcję uspokajających tabletek:

- kampania prezydencka nadal trwa

-wolna od pracy wigilia - od przyszłego roku poprzedzona 3 handlowymi niedzielami

Wśród leków znalazła się i gorzka pigułka związana z dyskusją nad wprowadzeniem nowego przedmiotu pod tytułem ,, Edukacja zdrowotna,, 

Gorzka, bo okazuje się, że jednym z dylematów jest: mówić/pisać o różnorodności płciowej czy nie? Rozmawiać o tym czy nie?

I chociaż wypadłam ze szkolnego obiegu dekady temu, to nadal żyje we mnie ,,Duch Nauczyciela,,, który prowadzi bloga i nijak nie mogę mu sie oprzeć, więc piszę, co mi nakazuje:

,, Edukacja zdrowotna - dobra jest wtedy gdy program jest dostosowany do poziomu odbiorcy  danej wiedzy.

Wiedza to ta część pobieranych przez nas nauk od życia, która bazuje na tym co jest, co wystepuje w rzeczywistości lub zostało doświadczalnie potwierdzone.

Wiedza kształtuje sposób postrzegania tego co jest i tego co nie ma i sama w sobie nie zaprzecza istnienia Niepoznanego, bo Nieznane jest przyczyną/ źródłem/celem Poznania a przez to wszelkiej Wiedzy. 

To w jaki sposób posiadana Wiedza jest przez nas indywidualnie wykorzystana -kiedy/ gdzie i do jakich celów, to sprawa naszej wolnej Woli i wyboru.,,

Tak brzmi dzisiejszy przekaz.i dalej: 

,, (Nie)skromnie proszę o wykorzystanie go w celach propagandowych, coby ,,wszelki Duch Niepoznane chwalił, że mamy skąd czerpać Wiedzę wszelaką,,

Howgh!

27 listopada 2024

Przegląd (nie) domowych wydarzeń.

 https://zrzutka.pl/4r5r89 na leczenie ukochanego zwierzaka jest czasem niezbędna ( kicia  Fantusia - blogerki Frau Be)

**

Znowu znalazłam gołębia. Zgarnęłam bidę na podkurowanie i podkarmienie. Tak jak przypuszczałam- początki ,,kręćka,,. Rozpuściłam w wodzie wit. b . Po dwóch dniach dożywiania-wskoczył na obrzeże pudła i utrzymał się, ale na płaskiej powierzchni występują typowe objawy choroby i kręcenie się  w kółko. Ma  trudność z jedzeniem , bo koordynacja jest do kitu, więc  ,,wychapać,, coś dla siebie  w stadzie- nie ma opcji.  Ale sam - na balkonie-daje radę, bo ma czas. Przybrał nieco na wadze i nawet podejmuje próby latania. Poprawiło mu sie krążenie. Poznaje mnie i nawet dobijał sie do drzwi balkonowych, szukając kontaktu. 



No i zrobiłam sobie jeszcze  jeden prezent korzystając ze świątecznej atmosfery handlowej....


Do pana Łosia dyndającego w przedpokoju ( zdj.tu: https://pospiesznie-niespiesznie.blogspot.com/2024/11/swieta-swieta-i-list-do-mikoaja.html?m=1 )   - tak do pary-doszła pani Łosiowa. Przysiadła obok zieleniny. Rozpoczęłam świętowanie. W Wigilię może nawet włączę lampki ...

Państwo Łosiowie mogą już szykować się na Andrzejki, a tymczasem potrzebne jest wsparcie na leczenie innego zwierzaka- kotki -kocurki- kociusi-itd.:

25 listopada 2024

O życiu na pograniczu, czyli DNA w próżni.

 Z powodu zbliżonego wieku do  wspomnianych we wcześniejszym wpisie -astronautów ( lat 59-ona i 61-on )zacznę od ich leciwości....Nie od dziś wiadomo, że w takim pokoleniu, na naszym rodzimym terenie o osobach w pewnym wieku mówiło się: stary grzyb...zwłaszcza gdy było sie jeszcze pryszczem nieobeznanym z zasadmi współżycia międzyludzkiego.

Tymczasem wraz z rozwojem cywilizacyjnym-   grzyby stają się coraz młodsze i bynajmniej nie z powodu późniejszego posiadania młodych i zakładania rodziny na starość, ale z powodu ...prowadzonego trybu życia, który po części ,,zatrzymuje czas,,. Obok tego, niewątpliwy acz nieoczywisty wpływ na postrzeganie nas przez otoczenie zewnętrzne ma otwartość, elastyczność i hart ducha oraz sposób wypowiadania się i ubierania.

Tymczasem parę dni temu trafiłam na rozmowę prowadzoną przez dziennikarza w TV, chyba TVN-u z naszym rodakiem w NASA- Arturem B. Chmielewskim ( video czat) oraz jednym z redaktorów (?) badaczy? , który na bieżąco śledzi nowinki ?kosmos ( może uda mi się znaleźć to na powtórce programu - piątkowy lub sobotni) . 

W programie był zamieszczony również fragment filmu wprost ze stacji kosmicznej, w którym astronautka Sunnita W. wypowiadała sie na temat swojego zdrowia i codziennych ćwiczeń  . Te odbywały się w specjalnym pomieszczeniu , tak aby podtrzymać sprawność mięśni na pewnym poziomie, by po powrocie na Ziemię wyjść o własnych siłach i chociaż przez moment stać na własnych nogach, a nie paść od razu na nosze.

O stan w jakim wychodzi się z kosmicznego nośnika, po pobycie w próżni, zapytany był też A. B. Chmielewski, który potwierdził , że  okres rekonwalescencji po powrocie jest niezbędny i że organizm ludzki ulega pewnemu ,,zniszczeniu,, w trakcie kosmicznych misji ,,w próżni,,.

I teraz najważniejsze, ten trzeci rozmówca, dodał informację, która sprawiła, że  rozmowa nabrała dla mnie całkiem innego wymiaru. Stwierdził, że... stwierdzono emiprycznie, iż w czasie pobytu poza Ziemią ( w stanie nieważkości ?)ulega zmianie DNA, w taki sposób iż prze( wy)dłuża  życie. Taki miała wydźwięk ta informacja we mnie, że wyłuskałam ją z całości rozmowy , zapamietałam,bo uznałam za dość ważną. Refleksje przyszły potem:

1. człowiek podświadomie w swej niewiedzy dąży do bycia w stanie nieważkości, korzystając z dostępnych mu używek zabronionych i nie- tyle że kończy to sie przyspieszonym uziemieniem

2. poznałam powód dla którego bogaci inwestują w loty w kosmos- chcą zmienić swoje DNA, bo wierzą że będą wieczni jak .....Życie

3. niektórym pomyliło sie życie w próżni z życiem próżniaczym

Mam też pare pytań i wątpliwości co do skuteczności kosmicznego ,,życia w próżni,, i wydłużenia żywotności organizmu:

- a jeżeli to nie kwestia próżni fizycznej i unoszenia się w powietrzu a sprawa próżni/pustki/izolacji od atakujacych nas codziennie bodźców płynących ze świata? Wszak długowieczność rzędu 180 lat i więcej była opisywana w mitologii,  ,,Bibli,, ...a obecnie (nie) żyjący najstarsi ludzie oscylują na poziomie do 120 lat ( brak danych np. z Rosji ( ZSRR) ,Indii, Chin, Indonezji....)*. 

Europa do najżywotniejszych rejonów świata nie należy, być może właśnie z powodu naszej ,,starej cywilizacji,,, i zbyt szybkiego postępu przypadajacego na km2.

- W jakim stopniu próżnia ma wpływ na oddziaływanie pola elektromagnetycznego  M.Stacji Kosmicznej , naszpikowanej elektroniką po kokardy- na ciało człowieka? Bo może te zmiany w DNA to skutek obu czynników?

- No i skoro już mamy nie tylko od astronautów zmodyfikowany próżniowo materiał genetyczny, zapewniajacy długowieczność, to pozostaje nam tylko konfrontować linię życia z wyglądem. 

Czy aby za jakiś czas -w wieku 220 lat nie będę wyglądać jakbym z -martwych-wstała....? A może jednak będę jak ten ...grzyb?

Ps. Być może wspomniane w trakcie rozmowy badania i ich wyniki dotyczyły DNA roślin czy innych zwierząt i niekoniecznie były prowadzone w kosmosie, ale w podobnych warunkach laboratoryjnych, co też nieco zmienia obraz, ale i tak daje nadzieję, że za jakiś czas, ktoś gatunek ludzki rozpozna i sklasyfikuje, jako ,, organizm przejściowy z pogranicza wiedzy i niewiedzy,,

*https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Najstarsi_ludzie

24 listopada 2024

Oby nie skończyło sie na ochocie...

 Dzisiejszy poranek obfitował w wiele wydarzeń:

1. - okoliczne lampy uliczne poszły spać o 6.45

2. - słońce wstało o 7.08 

3. - wymyśliłam nową teorię związaną z naszym DNA- w oparciu o zasłyszane w mediach informacje związane z przedłużonym pobytem na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pary astronautów: nieleciwej 59-letniej amerykanki *  ( Sunita Williams) i jej 61-letniego partnera z misji (Barry Wilmore)

4. - znowu myślałam o Ziemi z perspektywy Wszechświata i życia wiecznego ( w powiązaniu z przednim punktem )

5.- mam ochotę na wpis o ...roli grzybów w lesie i Naturze( na podstawie czytanej książki) i tych podstarzałych ludzkich ( na podstawie obserwacji)

*https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/utkneli-w-kosmosie-osiem-miesiecy-temu-jest-szansa-na-powrot/b1qwl94

21 listopada 2024

O sztuce walki z łupieżem plackowatym.

Wstałam dzisiaj ze sporym opóźnieniem, w stosunku do poprzednich miesięcy. Psina dała radę  i obyło sie bez wdepnięcia w gówienko czy kałużę. Miał jeszcze ze dwie godziny zapasu w pęcherzu, więc mogłam na spokojnie ubrać się ...Nie nie na spokojnie, bo pierwsze co zobaczyłam, gdy wysunęłam nogi spod kołdry był....miejscowy łupież plackowaty. Takie miałam pierwsze skojarzenie( nie mylić z Kaczorem).

Podeszłam bliżej i spojrzałam za okno i zobaczyłam olbrzymie płaty białej , anemicznej skóry , które fruwały na wietrze. Widok był tak zaskakujący, że pomyślałam ,, Bóg ( Życie) siedział za długo na słońcu i teraz miejscowo złazi mu skóra.,,.

Spacer z psem przyniósł kolejne odkrycia/ przemyślenia. Przyszło mi do głowy, kolejny raz ,w ciągu kilku lat, że Ziemia jest jak komórka. Ma swoje jądro, płyny, błonę komórkową- otoczkę mniej lub więcej przepuszczalną dla róznego promieniowania i substancji o różnym stężeniu i konsystencji.

Potem zeszłam nieco niżej , w myślach, na poziom .....golizny, cielesności i anatomii człowieka , tfu...Ziemi. I tak się zastanawiam- jakim organem mogła by być np. Rosja, Ukraina, Polska, USA, CHiny, Indie, Chile,  itd. podział na państwa....I wyszło mi, że :

-kontynenty to organy

-państwa to wyspecjalizowane komórki

Resztę sobie każdy dopowie/dopasuje. I idąc dalej tropem medycznym, wyszło mi, że Ziemię toczy choroba autoimmunologiczna* , która ma kilka ,,ognisk,, /miejsc zapalnych...

Idąc tropem czyli szukając źródła choroby- cyt.,,Mechanizm powstawania chorób autoimmunologicznych jest analogiczny do działania układu odpornościowego na obcy patogen - bakterię, wirusa lub grzyb. 

W warunkach prawidłowych, jeśli szkodliwy drobnoustrój dostaje się do organizmu człowieka, układ immunologiczny (odpowiadający za odporność) reaguje szeregiem reakcji obronnych, które mają za zadanie zniszczyć intruza.,*

Reakcje obronne:

-kichanie,kaszel, łzawienie, stan zapalny

,,W przypadku, gdy układ odpornościowy traktuje własne tkanki i komórki organizmu jako obcy, szkodliwy patogen i wywołuje reakcje obronne, możemy mówić o rozwoju choroby autoimmunologicznej. Towarzyszy jej uszkodzenie własnych tkanek oraz stan zapalny.,,*

Tak więc po medycznych konotacjach, wniosek mam taki:

-pewne znane z imienia i nazwiska- wirusy, bakterie, grzyby- zaatakowały niektóre państwa- czyli wyspecjalizowane komórki większych organów

- cierpią  bezpośrednio całe organy i zagrożone są chorobą te, które leżą w pobliżu siebie lub mają ścisłe związki np.przez układ krążenia 

No i znajdźmy teraz tą część naszego ziemskiego organizmu państwowego która nie jest zależna od UKŁADU KRĄŻENIA? Dupa z króla!

**

 Patrząc na wszystko z góry ( można z kosmosu, albo wystarczy popatrzeć na mapę geograficzną najlepiej aministracyjną) a nie z dołu ( widzi się tylko zmiany ,,na powierzchni,, -te w zasięgu własnego wzroku lub odczuwalne w kieszeni )- można zdać sobie sprawę z własnego położenia w świecie (ile znaczymy jako państwo). 

Gdy spojrzy się na Europę jako kontynent(pewna całość)- od razu robi nam się raźniej- bo  mamy większy obszar - a przez to i szersze możliwości . Gdy w łonie organizmu ( jakim jest Ziemia) dochodzi do choroby autoimmunologicznej*- wojny- w jakimś organie -cierpi całość. I odżegnywanie się, że nie ma choroby, bo jej nie widać, czy że jest w innym organie- nic nie pomoże, bo sprawa jest ewidentna, a jej skutki pośrednio dotkną każdego obszaru. Wcześniej lub później. 

Dlatego jedynym sposobem jest ....próba usunięcia wirusa, bakterii, grzyba z organizmu, w jakikolwiek sposób, a następnie zastosowanie właściwego leczenia, coby powstrzymać dalszy rozwój choroby toczącej... wszystkie chore umysły. 

I skoro już się nawymądrzałam, na skalę globalną, to wypadało by odpowiedzieć na pytanie : jakie zastosować lekarstwo?

- odpowiedź jest znana- są 3 metody :

- chirurgicznie - wycinamy, odcinamy dostęp do...korytka plus refleksoterapia

- chemioterapia - leczenie doustne, też w postaci ,,nakapu,, połączone z aromatoterapią

- radioterapia - naświetlanie miejscowe połączone z muzyką

- akupunktura- z przyżeganiem i elektrowstrząsami

Jak widać metod do zastosowania jest wiele. Któraś może być skuteczna pojedynczo, albo trzeba zastosować....mieszane sztuki walki.

Howgh

Ps. To powyżej to z powieści Karola Maya...Jak nic dzieciuch ze mnie na 100 fajerek!


*https://www.adamed.expert/pacjent/choroby-i-objawy/infekcje-i-odpornosc/choroby-autoimmunologiczne-jakie-sa-najczestsze-i-jakie-daja-objawy?gclid=Cj0KCQiA0fu5BhDQARIsAMXUBOJEpRpgsYru7gHe9KHFXoVuZvrc_jROHat_rZAHw2f2mM20t-_EB7gaApBSEALw_wcB

18 listopada 2024

Odtajnione myśli tematyczne.,, Liczy się tylko zwycięzca.,,

 To w cudzysłowie to z reklamy samochodu- Cupry Terramar. Mignęła mi w telewizji. Taka bystra nie jestem, by to wymyślić, ale za to udało mi sie wyłowić sedno z odmętów potoku informacji.

Kto jest zwycięzcą na skalę globalną i miejscową/ regionalną/ rodzinną itd. zależy od kryteriów ,którymi człowiek kieruje sie podczas własnej oceny.

Resztę dopiszę potem , by rozwinąć babcine przemyślenia. A wpływ na tę tematykę miało : 

- decyzja J.Bidena  i zezwolenie na użycie pocisków Atacms przez Ukrainę

 - rola Elona Muska w sztabie Donalda T.

Babci , z racji doświadczenia życiowego, różne myśli chodzą po głowie. Będąc swojego czasu , nieświadomą niczego hipokrytką, nabrałam wprawy by patrzeć i przez ten pryzmat na rzeczywistość. Tak więc, co myślę- teoria całkiem  całkiem spiskowa:

- zmiana ugrupowań rządzących w Stanach była przewidywalna/wcześniej zaplanowana  w związku z istniejącym konfliktem w Europie Wschodniej

Dlaczego tak myślę? Odkąd istnieją oba obozy polityczne, różnice co do prowadzonej polityki wewnętrznej i zewnętrznej narastały wraz z rozwojem cywilizacyjnym. W poczatkowym okresie powstania obu ugrupowań politycznej sceny - dotyczyły podstawowych spraw. I wybór jednej czy drugiej opcji nie zmieniał wiele w życiu przeciętnego amerykanina. Tym bardziej, że większość życia toczyła się wokół spraw ekonomicznych / bytowych, indywidualnego podejścia do niewolnictwa i kwestii rasowych. Rozwój cywilizacyjny pogłebił różnice, ale czy na tyle by nie dogadywać się za plecami społeczeństwa? 

-w każdym razie pod koniec kadencji J.Bidena można było się spodziewać takiej decyzji, ponieważ jest to ,,ostatni krzyk,,, a przeciwne stanowisko w kwestii wojny na Wschodzie Europy- reprezentowane przez Donalda T. i jego otoczenie- może zablokować wiele działań pomocowych: finansowych i innych. Zwłaszcza że podział sił w amerykańskim parlamencie .....stworzy  D.T szerokie możliwości . Czy zablokują pomoc i w jakim zakresie? Pewnie zależy od  opłacalności takiego czy innego ruchu. Bo ...byznes jest byznes....?

Elon Musk  i jego wypowiedź - ,, Jego poczucie humoru jest niesamowite,, - napisał miliarder ( na swoim? X-sie ) , gdy W. Zełenski mówił o możliwości zakończenia wojny i że ,, Stany Zjednoczone nie zmuszą jego państwa do negocjacji, a Ukraina jest niepodległym państwem.,,

To kieruje moje myślenie na inne tory...i pytania w stylu:.W jakim stopniu jest sie niepodległym państwem przy zadłużeniu wobec innych?

A może ....Jakie są ukryte zasoby/ zabezpieczenie danego państwa/ karta przetargowa, skoro mówi się o niepodległości? Może są do tego podstawy?

Jaki z E.Muska miliarder, skoro wziął kredyt na kupno X-sa? 

-na wypowiedź senatora Utah-Mike,a Lee ,, Liberałowie kochają wojnę. Wojna sprawia że rząd staje się potężniejszy. ,, - E.Musk zareagował słowem: ,, Prawda.,, ( info z businessinsider.com.pl ,, Elon Musk komentuje przełomową decyzję Joego Bidena. 18.11.2024 DSZ)

Czyżby jednak komuś zależało osobiście na prowadzeniu wojny, a nie jej zakończeniu, ze względu na jej opłacalność ? Bo, że banki z Wall Street liczą na koneksje E.Muska w rządzie D.Trumpa, bo chcą upłynnić jego dług ok. 13 mld $ przyznany mu na przejęcie Twittera, to tajemnica ......Poliszynela ( Businessinsider  z 18.11.24 g.14.oo,  JAF) a tymczasem są w impasie...

Dla mnie osobiście, wolnym jest ten kto nie ma długów, wobec innych. Tych namacalnych i tych siedzących w głowie. Wtedy może sobie latać jak ptak...i szybować po wszelkich teoriach. W tym spiskowych....

Czyż nie tak wygląda prawdziwy zwycięzca?

A kto i na ile i wobec kogo jest zadłużony? Może jedni wobec drugich na skalę globalną jesteśmy zadłużeni u siebie nawzajem, albo tylko wobec garstki....ludzi/ państw/ organizacji finansowych, które trzymają świat w szachu?

17 listopada 2024

Proste myślenie . Od globalnej AI do zaścianka ,,najsłabszego ogniwa,,,

 Skoro już kolejny raz, na przestrzeni ostatniej dekady podjęłam się wyprawy z motyką na słońce, to trzeba jakoś pogrupować potrzebne  wyposażenie:

1.  ,,palące problemy,, świata: środowisko i klimat, źródło utrzymania dla zamieszkujacej go ludności, miejsce zamieszkania.

Gdy jest czym oddychać-można zacząć myśleć o reszcie przyziemnych i odlotowych spraw. Przyziemnych-związanych z przetrwaniem.

Świat jest podzielony, tak ogólnie :

- klimatycznie, co powoduje różnice w produkcji żywności i prowadzonej gospodarce tzw. rolnej, zasobach wody

-geograficznie- różnice w komunikacji i transporcie 

-politycznie - różnice w systemach  władzy

-historycznie - inne tradycje, mentalność, kultura, język, religia

-geologicznie-różnice w zasobach bogactw mineralnych i ich przetwórstwie

Chcąc poskładać wszystko do kupy potrzebna by była sztuczna inteligencja( AI), żeby ten świat jakoś sensownie podzielić.  Z uwzględnieniem istniejących różnic. Te różnice  wskazują na  predyspozycje poszczególnych regionów/ rejonów do prowadzenia takiej czy innej działaności , w tym gospodarczej, która mogłaby być źródłem utrzymania dla mieszkajacej tam ludności

Niestety, nawet jeżeli coś sensownego AI by wymyśliła i uporzadkowała świat, na swoich zasadach, według  własnych inteligentnych kryteriów gwarantując za jakiś czas ,, szczęśliwość,, wszystkich mieszkańców w swoich małych klitkach- to przebudowa totalna globalnej wioski potrwałaby co najmniej 1000 lat. A tego gatunek ludzki mógłby nie dożyć w obecnej formie/postaci z powodu zmian w środowisku.

Z tej to przyczyny ( tak myślę) próbuje sie znaleźć inne miejsce poza ziemią dla naszego ekspansywnego gatunku , bo tutaj żadnych zmian nie ma sensu wprowadzać. Jedno co można zrobić -to spowolnić postępującą degradację środowiska. I  jest to głównie w interesie przyszłych pokoleń jeszcze nienarodzonych, a tylko w pewnym zakresie ( ok.100lat) i w naszym. Żyjących tu i teraz.

Niestety nie wszyscy są w stanie zmienić prowadzoną politykę gospodarczą, na prośrodowiskową, z wielu względów, a głównie finansowych-więc pozostaje dbać o środowisko w takim zakresie w jakim jest to możliwe, we własnym kącie. Ale bez zbytniej spiny, bo wiadomo skąd wieje wiatr zanieczyszczeń- z wysokorozwiniętych gospodarek,dokąd nie sięgają przepisy UE. 

Nie ogladając się na innych pilnujmy swojego małego polskiego poletka, żeby wiatr od strony lewego sąsiada nie przesłonił nam widoku na ogród prawego. A schnące na powietrzu pranie nie wymagało powtórnego perfumowania.

A skoro wykluczyłam użyteczność AI na poziomie globalnej wioski, to trzeba by się było zastanowić, jak wykorzystać ją do zbierania danych, które można wykorzystać do stworzenia właściwych przepisów regulujących kwestie, np. wysokości płac na poszczególnych stanowiskach, w sektorze prywatnym i państwowym, wysokość składki zdrowotnej i kwoty przysługujacej poszczególnym jednostkom/podmiotom, 

-jak rozwiązać problem mieszkaniowy : korzystając z danych: dostepna powierzchnia do zagospodarowania, aktualne koszty postawienia jakiejś jednostki wielorodzinnej na danym terenie.., posiadany budżet, opłacalność- jak szybko nastąpi zwrot kosztów. 

Niech główkuje.

I niech sobie będzie zajęta, ile wlezie, ale i tak wiemy, że czynnik ludzki gra tu pierwsze skrzypce. I jak wiadomo nie zawsze dobre pomysły cieszą się poparciem, bo jest jakieś ale. To ale pojawia się wskutek przejechania sie na czyimś zaufaniu, więc nie chcąc uchodzić za naiwnych, nie wierzy się już na słowo nieznanemu nam człowiekowi z góry( chyba że jesteśmy w komitywie) a tym bardziej ciężko niektórym będzie uwierzyć w AI. Dopóki ktoś nam nie wyłoży jak krowie na miedzy, jakie są z czegoś korzyści, a co może być kłopotem.I to ktoś do kogo mamy zaufanie. Może nim być wybrany przez nas kandydat na posła lub poseł.

A teraz czas przejść do sprawy tych ,,zaufanych,,:

2. okres przedwyborczy powinien taki człek spedzić w międzypartyjnym towarzystwie dokonujac wraz z innymi podziału obowiązków. Podział problemów wymagających rozwiązania między istniejace ugrupowania polityczne powinien odbywać się przez losowanie kulek z tematem ( jak podczas losowań sportowych)  a praca nad nimi w biurach  czy innych miejscach prywatnych/publicznych/ dostępnych i zorganizowanych we własnym zakresie. 

Wskazane jest wówczas indywidualne wycieczkowanie po terenie zaludnionym i integrowanie się z dziadami śmietnikowymi, babciami, lumpami na ławeczce , wypytywanie przyjaciół i znajomych o stosowane w firmach rozwiązania itp.krajoznawcze wycieczki po okolicy w celu zasięgnięcia języka. Czyli tzw. poselski( w tym przyszli kandydaci) wywiad gospodarczy - robiony pod kątem ustawy/zmiany nad którą trzeba porządnie pogłówkować całościowo, żeby nie było problemów z zatwierdzeniem ich przez pozostałe partie na tym etapie i później - przez przyszłych posłów w parlamencie.

3. okres powyborczy i praca w parlamencie : ostatnie szlify proponowanych zmian/ ustaw,

- praca w tzw. komisjach sejmowych- sprawdzanie czy jest wymagana większość -ok. 70-80% składu parlamentu winno być za , a ponowne sprawdzenie poparcia pozostałych ugrupowań dla danej ustawy tylko pro forma, bo skoro na niższym szczeblu przedwyborczym ( p.2) praca była wykonana właściwie, to nie powinno być sie do czego przyczepić po ostatnim szlifie.

-zatwierdzenie ustaw w parlamencie jest wtedy tylko czystą przyjemnością i formalnością, bo brudy niezgodności zostały wyprane na najniższym szczeblu konsultacji społecznych

-wprowadzenie ustaw/ rozporzadzeń/ zmian w życie

I wszystko by było cacy gdyby nie to, że nie wszyscy są w stanie podporzadkować się odgórnym zaleceniom, bo mogą należeć do grupy np. 20% której bedzie zawsze nie po drodze z czymkolwiek i z kimkolwiek. I ta część zwykle jest ,,najsłabszym ogniwem,, które domaga się wiecej niż pozostali. Ze zrozumiałych względów- chcą wskoczyć na wyższy poziom i dorównać innym. 

Proporcje np.80% do 20% (część populacji zadowolona ze swojego życia do liczby niezadowolonych) - to liczby przykładowe. Jak kształtuje się właściwa proporcja w danym państwie/ na świecie ? Wiedzą statystyki. I nie chodzi tu o wskaźnik dobrobytu, tylko zadowolenia z własnego statusu w społeczeństwie.

 Tak duże są problemy z przegłosowaniem koniecznych zmian- jak bardzo rozwarstwione jest społeczeństwo. Co zrobić żeby wyrównać szanse?

Pozostawić decyzje w kluczowych kwestiach poszczególnym przedsiębiorcom/ podmiotom gospodarczym/ zarządzającym, tak aby stworzyć możliwość dorównania ,,słabszemu ogniwu,, do poziomu takiego, który określa się mianem ,,zadawalający,,, ale przy zachowaniu  nadrzędnej pozycji podmiotu. Tyle, że jak zawsze ten czynnik ludzki odgrywa decydującą rolę..

Mamy jako gaunek skłonność do przesady....w jedną lub drugą stronę.

Powinien więc być człek tu wykluczony (w  kwestiach finansowych,) i poddać sie wyliczeniom AI jak dysponować budżetem firmy/podmiotu z uwzględnieniem wszystkich składników związanych z prowadzoną działalnością, tak aby utrzymać się na rynku . 

Ale z tym poddaniem się zawsze jest jakiś problem...nawet jeżeli jest to tęga głowa....

15 listopada 2024

Tytułem wstępu wyborczego. O wspinaczce trąby na szczyt.

 Po wyznaczeniu sobie celu w postaci wpisów o :

-SI ( sztucznej inteligencji),

-wyborach

-gospodarce leśnej

postanowiłam zacząć od ...wspinaczki wysokogórskiej. Brzmi zabawnie, jak z horroru, ale cóż zrobić? W tym wieku wszystko można/ wypada...bo jest się czym tłumaczyć. 

Do brzegu, babciu...( do siebie)

Dzisiaj rano załapałam się na końcówkę programu ,,Graffiti,, . Rozmowa z p. Szymonem Hołownią. A ponieważ wycinkowo trochę sie człowiek osłuchał czy naoglądał ,oprócz Mam Talent, innych okazjonalnych wystąpień, to stwierdziłam,że jeżeli mam być uczestniczką/ wyborcą  np.prezydenta- to najbliżej mi do poglądów niezależnego kandydata . Jak dotychczas.

Będąc  pod wpływem różnych programów TV zahaczających o politykę i osłuchana z częścią partyjnych wypowiedzi programowych w różnych okolicznościach- postanowiłam wyłuszczyć swój program jako wyborca. A związany jest on ze wspomnianą wspinaczką na szczyt...krajowej polityki/władzy i zejściem do bazy.

Mój program brzmi tak:

1. będę głosować na tego kandydata/ ugrupowanie, który ma w pełni przygotowane rozwiązanie palących problemów 

Droga powrotna z góry: 

Jeżeli przygotowane rozwiązania jakiejś kwestii nie mają poparcia w sejmie i senacie, co wychodzi w trakcie głosowania nad nimi-to oznacza, że przygotowane rozwiązanie jest kiepskie. A skoro kiepskie-to oznacza, że brak było konsultacji społecznych. A skoro brak było pełnych konsultacji społecznych-to znaczy, że do czegoś nie przywiązuje się wagi. A skoro nie przywiązuje się wagi, to oznacza, że jest to tylko punkt programowy bez żadnego pokrycia. I jesteśmy wreszcie w bazie, czyli w bezpiecznym punkcie wyjścia, z którego może lepiej nie ruszać?

Obserwując międzypartyjne przepychanki programowe mam wrażenie, że większość posłów/ partii startujacych do walki o władzę wychodzi w góry bez plecaka zaopatrzonego we właściwe wyposażenie. Idą w garniturkach czy sweterkach z różnymi flagami czy pod nimi- zamiast w kurtce, w klapkach basenowych z drinkiem w ręce zamiast z czekoladą i łańcuchami na raczkach. A potem , gdy już wejdą na ten szczyt dzwonią, nawołują, grzmią na mównicy i w kuluarach- cichcem, żeby im przysłali regeneracyjne posiłki lub posiłki( GOPR) bo chcą przepchnąć taką czy inną ustawę lub projekt. I nagle zdali sobie sprawę, że brakuje im odpowiedniego sprzętu i ludzi, by na tym szczycie polityki ......przetrwać.

A no właśnie...o takich wspinaczach , jak się mówi, wiedzą wszyscy- lekkomyślność to mało powiedziane. ,,Taki z niego kandydat /poseł/ inny senator / itp.  jak ,, z koziej dupy...trąba,,


14 listopada 2024

O rozwiązanej symbolice i poddaniu się bez walki.

 No i już wiem co oznacza znalezisko...tj. autko Lamborghini w wersji dla mikrusa. Oznacza to właśnie- dla mikrusa czyli dziecka. Ale bynajmniej nie dlatego że się go spodziewam  czy w  ktoś w rodzinie, ale to znamienne przesłanie, że:

1. mam w sobie wewnętrzne dziecko, i do tego jest ono płci męskiej

2. węszę nie tylko nosem, ale i wzrokiem

Odkrycia o wewnętrznym dziecku, tj. że go w trakcie swojego życia nie uśmierciłam na śmierć, ale że nadal ma się dobrze, dokonałam już wcześniej, ale dopiero wczoraj dwie komórki zderzyły sie między uszami( to powiedzenie z seksistowskiego ,,dowcipu,, o blondynkach.) i zajarzyłam. Oczywiście  podczas penetrowania lodówki. Ten samochodzik to nie przypadek. A dlaczego? Bo wcześniej zakupiłam coś, co jest ,,do pary,, do tego autka wielkości  małego palca u ręki. A co jest do pary: 


To pojemnik na ,, boczek,,. Ale wygląda słodko, bez dwu zdań. Jak dla dziecka. Kupiłam z myślą o sporadycznie przechowywanej wędlinie czy serze żółtym w plasterkach. Tak więc skoro symboliczną zagadkę rozwiązałam, mogę spokojnie przejść do właściwego tematu.

A jest nim temat wyborów. I nie chodzi o zbliżające się wybory na stanowisko prezydenta ( pośrednio pewnie też) ale bardziej te do sejmu czy senatu, które powinny odbyć się w zgodzie z duchem czasu czyli w zgodzie ze sztuczną inteligencją(SI =AI).

Początkowo chodziło mi po głowie całkiem coś innego i było związane z wyborami w USA i wygraną Donalda T.( a raczej przyczynami zwycięstwa) , ale że daję się od czasu do czasu ponieść fantazji, to dlaczego nie miałabym tego zrobić teraz?

1.porzucając istniejace procedury według których postępuje się w obecnych systemach politycznych wszystkich krajów

2. korzystając z wypowiedzi Y.N.Harari- w krótkim wywiadzie dla TVN-u(?) o wygranej sztucznej inteligencji w grze , która działa   rozwijajaco na chińskie umysły , nie tylko menadżerów (nie były to szachy)- za pomocą niestandardowego posunięcia nr.37 (https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Go) chyba o tej grze była mowa)

3. mając na względzie dobro i zło poszczególnych krajów/ rejonów

4. pomyślałam tak :

-brzmi to tragicznie, ale skoro AI wygrała ze sztabem najlepszych z najlepszych graczy, to....powinniśmy się jej poddać.

A jak miałby być stworzony ludzki świat przez SI(AI), będzie dopiero w następnym wpisie, bo po cholerę skazywać kogoś od samego rana na globalne myślenie, skoro czeka praca: trzeba zrobić kawę/ herbatę/ pogłaskać kota/ spojrzeć w lustro oraz poćwiczyć z kołdrą, powalczyć ze szczoteczką do zębów lub wodą w kranie itp. początki kolejnego dnia. Więc do ...następnego.

Ps. Muszę jeszcze coś poczytać o tym Hararim*..tak na wszelki wypadek.

Znalazłam też teraz wyjaśnienie: skąd to zbieractwo przydrożnych kamieni ( ta chińska gra) i na co wskazywały. A ja...niedouczona nie wiedziłam, że powinnam nimi grać ze sobą i ćwiczyć umysł, zamiast węszyć,cieszyć wzrok i ogrzewać w ręce. ...

* Yuval Noah Harari ....https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Juwal_Noach_Harari

13 listopada 2024

Odtajnione myśli tematyczne .O węszeniu.

 Żeby nie wyjść z wprawy w korzystaniu z języka pisanego i nie zapomnieć języka w gębie, postanowiłam że w miarę możliwości będę skrobać na blogu jak najczęściej i udzielać się słownie na miarę (nie)przypadkowych spotkań z innymi. Teoretycznie, trudności tematycznych nie powinnam mieć, przynajmniej dzisiaj, bo oprócz bogato ilustrowanego potocznie -wstępu, do głowy przyszły mi jeszcze dwa tematy. Ujęłam je w tytule jako.......

Pierwsza: Jestem jak pies. 

Tak ,lubię węszyć. Codzienne węszenia:

- pod pachami- już od samego rana, jest takim pewniakiem jak wieczorne- skarpet ;-)

-potem wokół siebie, 

-tuż po otwarciu drzwi do mieszkania- na klatce i po powrocie ze spaceru,

-  obwąchiwanie skóry po wytarciu ręcznikiem, ręczniki

- ciągłe-pomieszczeń,

- ptasich piórek

- czasem owoców przed jedzeniem

-używane aktualnie kosmetyki

-pieczywa , tostów i surowych warzyw nie obwąchuję, tym bardziej że niektóre i tak czuć z daleka- zwłaszcza po przeróbce na sałatkę, surówkę, podczas innych procesów ( gotowania)- czuć wtedy, na samym końcu np.wilgoć majonezu i początki procesów ...rozkładu/ gnilnych? No, w każdym razie jest ...smakowicie.

A tosty to już w ogóle. 

Po przygotowaniu- pachną prawie jak świeżo upieczony chleb. Ale to tylko ta jedna początkowa nuta..., która utrzymuje się w powietrzu dopóki nie wedrze się coś bardziej dominującego, jak np. zapach jaj na twardo, obranych ze skorupki. Wtedy- bój sie boga! -przeciągi jak pociągi szybkobieżne.

-obwąchuję osoby w pobliżu i zastanawiam się czasem czym pachną...

W tym względzie od mojego psa różnię się tym, że nie liżę sobie jaj, których już nie ma, bo z łapkami u mnie różnie bywa....

Jaki wyciągnęłam dla siebie wniosek?

Np. taki- lubię w miarę świeże powietrze w pomieszczeniach, bez zapachu potu, gotowanych potraw, majonezowych sałatek z posmakiem kwasowości.

I wreszcie doszłam do meritum, tak na koniec: nie lubię kwaśnych kaw, a te które zwykle kupuję w razie czego podprawiam gałką muszkatołową, albo dosypuję przyprawy do piernika ( 1op./250g) ,czasem indywidualnie do filiżanki /kubka dodaję tylko cynamon, albo pieprz.

Tymczasem ktoś poszedł po rozum do głowy  i oto co znalazłam, na sklepowej półce:


Ps. Kupiłam z myślą: będzie dodatek do prezentów świątecznych, bo wiem że piją kawę i lubią też smakową. 

12 listopada 2024

Nic ciekawego...takie tam symboliczne krzyżówki.

 Czytanie chwilowo poszło w odstawkę, bo czas nie sprzyja, ale za to życie próbuje mi coś powiedzieć korzystając z dostępnych sobie środków:

1. pierwszy raz  poczułam ukłucie w sercu-podczas schylania, więc pojawiła się myśl o kontroli INR(przez badanie krwi) w razie gdyby  ponownie ,,zaiskrzyło,,

2. wczoraj w południe na spacerze z psem znalazłam:



Gdyby ktoś pytał, co to za marka - napis z tyłu: Lamborghini
Są czasem też takie kamyki, które przynoszę do domu, potrzymam i potem wracają do Natury. Jest w nich  coś takiego co powoduje, że nie mogę ich zostawić, w tym momencie. Śmieszne? Być może, ale tak samo mam z niektórymi zakupami, które są związane z otoczeniem w którym przebywam. W przypadku kamieni przydrożnych - nie ma się do czego przyczepić, bo ich nie reklamują. Tak samo jak przedmioty zakupione na pchlim targu. Książki, którym intuicyjnie nie można się oprzeć...i kupuje sie w ciemno lub na podstawie usłyszanych/przeczytanych kilku zdań ....

Kiedyś ktoś zgubił składaną damską parasolkę ( w nocy lub wieczorem dnia poprzedniego) i chociaż przeszło mi przez myśl by ją zabrać i zostawić w klatce na widocznym miejscu, to pomyślałam że za chwilę ktoś ją podniesie z trawnika. Wróciłam tą samą drogą  i jej nie było. A miałam na myśli kobietę , która szła spory kawałek za mną.

Ps. Samochodu nie zamierzam kupić, więc znalezisko wyboru mi nie ułatwi.Być może kolor ma tu znczenie...albo wielkość . Chyba że to nawiązanie do moich ostatnich wpisów o AUTO i SOMIE.

Kamieni jakoś nie kojarzę z kamieniem na zębach i wizytą u specjalisty, a zostawiona parasolka nie świadczy o rezygnacji z ochrony, bo żaden ze mnie VIP, ani o skokach spadochronowych. Ale jest całkiem możliwe, że popuszczajac wodze wyobraźni,  wzięte do kupy przesłanie od Życia brzmi tak: bądź twarda jak kamień , szybka jak Lamborghini- żadna parasolka nie zrobi ci krzywdy. Lub coś bardziej deszczowego i związanego z tańcem? 

Albo: nie porzucaj parasolki bo cię wkurzą korki (instalacja elektryczna?).

 I samochód nie pomoże, gdy kamienie w sobie noszę ( te do usunięcia ).Ale chyba ich nie mam, bo wracają na ziemię...

.Ech, ta symbolika...Chyba trzeba przespać sie z tematem.


10 listopada 2024

O życiu seksualnym drzewa genealogicznego .

 Tak, tak...  rozbrykałam się na wybiegu, ponad tydzień wpisów- dzień za dniem...Można wypluć płuca z wysiłku, i stracić lakier na pazurkach, gdy się go posiada, dlatego nadszedł czas na odpoczynek. Odpoczywałam teraz, bo nie będę przecież z tym czekać  na śmierć. 

Książka chwilowo poszła w odstawkę, ale zdążyłam przed nieubłaganym lenistwem umysłowym wyszukać fragmenty o życiu seksualnym drzew. Tak, na ten temat popyt zawsze się jakiś znajdzie. Od razu wykluczam myślenie typu:,,głodnemu chleb na myśli,, bo w chlebuś zaopatrzyłam się na dni wolne, drzewka szykują się do snu, więc  o namiętnościach i rozmnażaniu nie ma co marzyć. Ale za to popisać można. 

Więc piszę( na podstawie czytanej książki*).

I co się okazuje? Drzewa to myślące istoty są, bo uzgadniają działania reprodukcyjne między sobą:

- reprodukcja planowana jest na co najmniej z rocznym wyprzedzeniem

-czasem proces kwitnienia odbywa się co kilka lat ze względu na zwierzaki i owady(np. buk, dąb-liściaste)

-wykazują dużą różnorodność genetyczną w obrębie gatunku i dlatego dotrwały do naszych czasów

-chcąc uniknąć chowu wsobnego, tj. żeby własne pyłki nie zapłodniły własnych kwiatów żeńskich, obie strony rozwijają się w pewnym odstępie czasu, więc kwiaty żeńskie są zapylane przez obce pyłki innych osobników tego samego gatunku

-czereśnia przed chowem wsobnym chroni się przez zablokowanie łagiewek własnego pyłku.

Jak drzewo poznaje, kto zacz- nie wiadomo. ,,Równie dobrze można powiedzieć-drzewo to czuje,,

-gdy drzewo jest określonej płci, kobieta i facet np. wierzba iwa- dochodzi do typowych w naturze trójkątów, czyli pszczółki robią swoje. Zwabione przez wierzby przyjemnym zapaszkiem, będąc pod wpływem środków odurzających tj. wierzbowego potu/ feromonów/ perfum, pszczółki mogą w końcu oddać się doznaniom wzrokowym. Męskie( kotki )wierzby wabią owady wzrokowo - jasną żółcią. Objedzone słodkimi cukrami  osobniki dopiero wtedy zbaczają na manowce i odwiedzają niepozorne kwiatki żeńskich wierzb, przenosząc pyłek z osobnika męskiego na żeński.

 Tak dochodzi do zapłodnienia in vitro (?)

Chów wsobny ,w obrębie  tej samej rodzinki, zdarza się pomimo powziętych środków zaradczych. Ale nie wróży to nic dobrego, bo efektem jest podatność na choroby i przyszła groźba wyginięcia.

A skoro tak, to może warto się zastanowić, czy w naszym drzewie genealogicznym nie doszło kiedyś do chowu wsobnego, a efekty tego odczuwa się w życiu teraźniejszym? Wszak historia rodzinna skrywa wiele tajemnic, do tej pory nie odkrytych...

*informacje wybrane z książki,, Sekretne życie drzew,, i przełożone z j.polskiego na język własny.

04 listopada 2024

Przerwa na myślenie zasobne o św. Hieronimie.

 Wszystkiego co Siła Wyższa jest w stanie zapewnić, zdrowia dla zawiłości słownych, cierpliwości do rozkminiania co autor chciał powiedzieć, inwencji twórczej w tłumaczeniu nowotworów słownych, tego i czego tam indywidualnie komu potrzeba- z okazji Dnia Tłumacza( i pokrewnych poliglotów, dziennikarzy, itp. - tak przy okazji) który przypada 30 września. 

Tak poniewczasie, bo wiadomo, nie każdy pamięta/chce.... o świętach, rocznicach czy innych uroczystościach. A tak mi się tłukło po głowie, że co by człowiek zrobił bez tego drugiego zewnętrznego języka w gębie? Nie wiedziałabym co się dzieje w szerokim świecie.... a tym bardziej w lesie ( nawiązanie do czytanej aktualnie książki- doskonałe tłumaczenie -Ewa Kochanowska)

Przerwa na myślenie wsobne o Sile Wyższej.

 Jakiś czas temu przeniosłam maść na hemoroidy( w tubce) do łazienki i położyłam obok tubki z kremem do twarzy. Pomyślałam, ze będzie poręczniej, czyli pod reką. I wydawać by się mogło, że piszę o tym, bo sie pomyliłam, ale nie. To jeszcze nie ten etap... Ale przyszło mi w związku z tym do głowy, coś takiego:

Gatunek: człowiek - ma dwie twarze. Jedną -tą widoczną - na górze i tą zwykle zakrytą- na dole. 

A gdyby tak zamienić / rozszerzyć i powiedzieć, że człowiek to twór dwugłowy? I czasem myśli górną, odkrytą głową( Wola) a czasem drugą -dolną ( Auto) a czasem nawet obu naraz jednocześnie.

Ech, te myśli. Przychodzą i odchodzą ...a człowiek powołuje je do życia lub olewa.

Ps. Ki, diabeł, że sie tak rozgadałam....

03 listopada 2024

Nic ciekawego...ciag dalszy o jatce w raju.

 Od czego by tu zacząć? Tak trochę w nawiązaniu do poprzedniego komentarza cz.1.

 Może zacznę od  tego: jak oceniać Naturę i to co w niej zachodzi?

 ,, Będąc eks-nauczycielką....,, ocenianie mam we krwi, chciałoby się powiedzieć, ale jak wiadomo, to bardziej kwestia nawyku i przyzwyczajenia. Jeżeli powyższe są świadome, tj. mówię coś od siebie lub jestem  w zgodzie z jakimś wyrażonym poglądem- mogę powiedzieć, że jest to działanie mojej WOLI czyli zadziałał somatyczny układ nerwowy tak jak kontrolowany celowy ruch ręką czy nogą.

Gdy patrzę na zacytowany wcześniej ( poprzedni post) opis Lasu, nasuwa mi się takie stwierdzenie/ocena:

1.Patrząc na np. las od strony fizjologicznych, autonomicznych i życiowych funkcji poszczególnych organizów, wzajemne podżeranie się, skubanie czy chowanie , drążenie,   gnicie czy inne przyjemne pasożytowanie zapewniające przetrwanie poszczególnym gatunkom jest ....czymś wspaniałym, bo dzięki temu mamy to co mamy-jakiś ekosystem, z którego czerpiemy wszyscy profity dla własnego gatunku i tych od nas bezpośrednio i pośrednio zależnych.

Jedni po(d)żerają, podcinają skrzydła, wyrzucają z dziupli czy chowają owoce tworząc przyszłościowe zapasy drzewa i kopalin ( bogactwa naturalne) a człowiek .... jako gatunek  , uważający się za nadrzędny-baluje na całego. Żyć nie umierać.

2. Gdy patrzymy na wspomniany las przez pryzmat Woli i wolnych wyborów (somatyczny układ nerwowy) -to to co się dzieje na naszych oczach jest jedną wielką jatką/rzeźnią niewiniątek. 

Jedne gatunki mają do powiedzenia więcej inne mniej. W określonych szerokościach geograficznych toczy się walka o zasięg i o ....wodę do picia. Dochodzą do tego zmieniajace się w sposób niekontrolowany warunki pogodowe i gospodarka nadrzędnego gatunku -człowieka , które dodatkowo utrudniają życie pozostałym.

Tak więc z jednej strony mamy Raj na ziemi, a z drugiej Jatkę.

3. A gdyby jeszcze spojrzeć na to oczami pojedynczego osobnika, który nagle pojawił się jako nowy gatunek -  to już w ogóle  horror:  

,,życie to jedna wielka masakra jest. Znikąd pomocy, a wszyscy czegoś ode mnie chcą . Środowisko w jakim jestem chwilowo- jeszcze jak cie mogę, ale.... tu mnie atakują, tam podgryzają i spijają kod genetyczny i jak żyć?- tak pyta ,,uforus , ( pochodna od słowa wirus) zanim nie wejdzie w jakąś relację ze sobą lub podobnym mu uforusem. I ciągnie do siebie:

-,,Byle przetrwać, bo potem to już z górki...Namnażanie i rozszerzanie zasięgu, na ile pozwolą mi naturalne predyspozycje.,,

Stwierdzenie, że ,, las jest tak silny jak jego najsłabsze ogniwo,, ( z czytanej książki) śmiało można przenieść na społeczeństwa poszczególnych państw/ regionów/ itp. mniejszych jednostek administracji publicznej/ rodzinę( jako najmniejszej komórki społecznej). 

 Gdy znika jedno ogniwo łańcucha ( to najsłabsze) i nie ma zastępstwa, to wiadomo- całość ulega rozpadowi. Powolnemu, więc kto by się tam martwił na zapas. Tylko ci , patrzący hen w przyszłość ( a na jaką cholerę tak wysilać wzrok?) ....a nie sobie pod nogi.

A skoro już wiadomo, jak wygląda życie z kilku stron, to może by tak zacząć nowy dzień:

- Witam.

- Jak tam w twojej rzeźni/ raju? Co słychać? 

Jeżeli już podejmujemy się  oceny, to warto widzieć wszystkie strony medalu( 1 i 2. i 3) Łącznie z krawędzią , a nie tylko to co zadkiem czy przodem wystawione .Pod publikę. 

I skoro mowa o publice, to o tworzeniu partii/ religii przez pojedynczego osobnika- jak wygląda lub powinno wyglądać:

1. stworzenie własnego programu

2. szukanie środków na jego rozpowszechnianie

3.konsultacje z innymi i poprawki programowe

4. tworzenie zaplecza dla programu

5.wyjście z podziemia

itd jak w poprzednim wpisie.

Ja tam jestem ignorantką w tych kwestiach, ale skoro temat poruszyłam to chciałam dociągnąć do końca.A ponieważ o politycznych niuansach też coś tam kiedyś napisałam, to i  w sprawie wyborów i na kogo głosować -nie omieszkam. Ale na razie mi się zbiera...Ale nie na wymioty.....Czekam na tą iskrę z góry, coby tekst był do przełknięcia.